Strony

niedziela, 27 września 2009

26. Wierzbowa wróżka odsłona 4 i... tanie zakupy :)

Postanowiłam po cichu, że dopóki nie dostanę spóźnionego kota wrześniowego skupię się nad wróżką dla córy i postaram się ze wszystkich sił ją dokończyć...
Postanowić zawsze można, ale te króciutkie chwile, które mogę ostatnio poświęcić na haftowanie nie dają zadowalającego efektu niestety, i wróżka obecnie prezentuje się tylko tak:
Aż mnie złość bierze, że tyle czasu ciągnie się ten projekt!
Znając dzieci to zanim 3 planowane wróżki zawisną w końcu na ścianie to... córka poprosi o zmianę dekoracji :)))
No nic to, dopóki nie dostanę kota postaram się jeszcze co nieco nadrobić bo później to już będę musiała nadrabiać opóźnienie w zabawie RR :)
Dla poprawy nastroju pokażę wam jeszcze zakupy, jakie poczyniłam w zeszłym tygodniu w Secondhandzie:
Kupiłam taką oto piękną pościel za całe... 20 zł :)
Pościel miała w komplecie 4 poszewki na poduszki i poszwę 220 x 220, a co najważniejsze była zupełnie nowa :)

Razem z pościelą zakupiłam sobie jeszcze takie cudne botki z mięciutkiej skórki także nie noszące śladów używania, ale dla pewności zdezynfekuję je dokładnie :)
Butki firmy ECCO warte co najmniej 300 zł kupiłam za... 30zl.
Chyba zacznę częściej bywać w tym sklepie :)
Mój Smyk po tygodniowej infekcji gardła wrócił w środę do przedszkola i wyobraźcie sobie, że śladu nie zostało po wcześniejszych płaczach i utyskiwaniach. Jak ręką odjął! Po prostu jakby ktoś odmienił mi dziecko. Chodzi chętnie, wręcz wbiega do grupy, po południu jest zawsze uśmiechnięty i buzia mu się nie zamyka :) Uff., przynajmniej jeden problem z głowy (mam nadzieję uznać adaptację w przedszkolu za zakończoną :)
Niestety dzisiaj córka wstała z potwornym krtaniowym kaszlem, więc w poniedziałek przedszkole mamy z głowy w jej przypadku :(  I możecie powiedzieć mi jak ja mam wrócić do pracy z tymi chorasami? Szczególnie do nowej pracy... Ehh, zaczęłam szukać opiekunki, która zostawałaby z dziećmi w wypadku choroby, ale wierzcie mi to karkołomne zadanie :((
Polecam wam jeszcze jesienne candy u BRISES !
Można wygrać takie cudowności:

Losowanie 31.10
 DESTINATION ART częstuje takim pysznym ciasteczkiem:
Mimo, że nie mogę zaliczyć się do stałych czytelników jej bloga, bo odkryłam go calkiem niedawno, nie mogłam przejść koło tego ciasteczka obojętnie :)) a zaglądać na blog będę już regularnie bo cuda tam tworzy.
Losowanie 2.10
Skanutek zaprasza na swoją stronkę :)
Do wygrania słodki kociak :P
Losowanie 11. 10
Zapisałam się również na tajemnicze candy u Kasiulka bo uwielbiam niespodzianki :)
Losowanie 31.10.

środa, 23 września 2009

25. Candy... Hurtowo

Ach, co za wysyp teraz różnych słodkości :) Skuszę się chociaż na kilka :)
Elżusia rozdaje:
27.09
Po ślicznego misia tylko do jutra można zgłaszać się u Roszpunki :
Również tylko do jutra zapisy w Lusterku Duszy. Do wygrania ... niespodzianka!
Candy u ATY . Do 13.10
Ja zakochałam się w tym kocie:
U Koroneczki do wygrania bon na zakupy. Do 28.09.
Anya rozdaje takie wspaniałości:
Lsowanie w okolicach 5.10
Babcia Vilemoo przygotowała tajemnicze niespodzianki!
Candy u Asgardsreia. Losowanie 11 października.
Do wygrania takie śliczne kolczyki:

W Agato Art do wygrania także śliczne kolczyki:
Losowanie 30 września (w moje urodziny) więc mam nadzieję, że szczęście właśnie mnie dopisze :)

Wspaniałe wymianki organizują także Agnieszka i Beatka
Ja niestety nie dam rady wziąć w nich udziału bo obawiam się, że bym się nie wyrobiła przez tą moją nową pracę. Może następnym razem :)


wtorek, 22 września 2009

24. Zasypana wyróżnieniami :)))

Oj szaleją Dziewczyny z wyróznieniami na blogach, oj szastają :))
Tym sposobem dostałam i ja :)
Od Kini  i Anek73 


Oraz od Rosse 5 :


I jeszcze od kilku innych wspaniałych osób na zasadzie  "wyróżniam wszystkich do których zaglądam" :)
Dziękuję Wam Kochani bardzo, bardzo! To naprawdę niezwykle miłe uczucie po tak krótkim stażu w blogowym świecie mieć tak wielu wirtualnych przyjaciół :)
Niezwykły wpływ ma ten blog na moje życie :) Dodaje mi siły, wiary w ludzi, ileż razy uskrzydla po ciężkim dniu. Motywuje do pracy, a Wasze blogi to dla mnie kopalnia wiedzy i inspiracji.
Zakładając blog myślałam, że to tylko fajna zabawa, ale dla mnie to zdecydowanie coś więcej :)
Dziękuję Wam za to i poczęstujcie się tymi wyróżnieniami. Daję je wszystkim osobom, które mam w swoich zakładkach oraz wszystkim tym, którzy zaglądają na mój blog (bo już dawno powinnam uzupełnić zakładki o nowe blogi, które mnie zauroczyły).
Bardzo Was przepraszam, że ostatnio rzadko do Was zaglądam i nie zostawiam komentarzy, ale mam teraz bardzo pracowity i stresujący okres związany z moim powrotem do pracy.
Urlop wychowawczy kończy mi się 30 września, dlatego ostatnio miałam dość dużo rozmów zawodowych i spraw organizacyjnych do załatwienia. Niestety rozmowy z poprzednim pracodawcą nie powiodły się po mojej myśli, owszem chciał przyjąć mnie z otwartymi ramionami na to samo stanowisko, twierdząc jeszcze, że przez ten czas nikogo nie zatrudnili na moje miejsce bo czekali tylko na mnie, ale jak przyszło do ustalania wynagrodzenia to okazało się, że pensję dostanę taką samą jaką miałam odchodząc 3 lata temu! Nie mogłam się na to zgodzić bo okazałoby się, że wykonując trudną merytoryczną robotę zarabiałabym tyle samo (lub mniej) co sprzątaczka w firmie!. Ponieważ negocjacje nie przynosiły efektu wzięłam sprawy w swoje ręce i wygląda na to że od 15 października będę dojeżdżała do pracy do Grodziska Mazowieckiego zamiast do Warszawy :)) W piątek czeka mnie jeszcze ostateczna rozmowa w nowej pracy, a potem zrobienie badań lekarskich i wszystkie te papierkowe sprawy. Ponieważ będę się teraz zajmować zupełnie inną działką będę musiała się wiele nauczyć, na początku mocno zaangażować w pracę, wyrobić sobie dobrą opinię :), nie dziwcie się więc, że blog i moje robótki na tym trochę ucierpią :(
Mam jednak nadzieję do końca roku wskoczyć na właściwe tryby i tak sobie rozłożyć czas, żeby nie musieć rezygnować z przyjemności :)

niedziela, 20 września 2009

23. Nasze małe święto :)

Dziś był dla nas szczególny dzień bo 3 latka skończył nasz ukochany synek Dominiś :)))
Był tort, byli goście: przyjechały babcie, ciocie, wujkowie - jednym słowem była mała imprezka:)
A mały jubilat wyglądał tak:
(na pierwszym zdjęciu z mamą :)
Imprezka była bardzo udana, jubilat szczęśliwy i zadowolony z prezentów, które choć trochę osłodziły mu smak lekarstw bo od 4 dni siedzimy w domu z infekcją gardła :(

Tylko ja jak zwykle w takich chwilach czułam oprócz szczęścia ten sam ścisk gardła i żołądka co 3 lata temu... Minęło już tyle czasu, ale do końca życia będę pamiętać ten strach, przerażenie, bezsilność, które towarzyszyło mi przy narodzinach Dominika, kiedy po kilku godzinach skurczy porodowych dostałam strasznego krwotoku, tętno dziecka zaczęło zanikać, okazało się, że odkleiło mi się łożysko. Wtedy jak spod ziemi wyrósł cały sztab cudownych lekarzy ze szpitala św. Zofii, biegiem przewieziono mnie na salę operacyjną, skąd po kilku minutach lekarze wybiegli z jakimś zawiniątkiem. Nie zobaczyłam go nawet na chwilę - nie było czasu. Najgorsza była ta noc - najdłuższa noc w moim życiu, kiedy wszystko się ważyło, a ja zagryzając paznokcie do krwi czekałam na jakąkolwiek wiadomość...

DZIĘKUJĘ CI PANIE BOŻE, ŻE MI GO ODDAŁEŚ... WIESZ, ŻE NIE PRZEŻYŁABYM DRUGIEJ STRATY............

czwartek, 17 września 2009

22. Kotek sierpniowy pojechał dalej ... :)

Śpieszyłam się bardzo bo strasznie niekomfortowo się czuję w roli osoby spóźnialskiej, ale udało się w końcu skończyć sierpniowego kotka w naszej zabawie Round Robin. Wstarczyły 3 zarwane nocki i kotek prezentuje się tak:
a tu w towarzystwie pozostałych:
Całe to kocie towarzystwo pognało już dalej w drogę, mam nadzieję że szybko dotrze na miejsce bo jest już mocno spóźnione.

Ja natomiast ciągle czekam na kota wrześniowego, który jeszcze do mnie nie dotarł  choć dziś już 17-ty.09. Znów będę miała mało czasu na haftowanie, ale cóż jakoś to będzie :)
Kotki mi się tak szalenie podobają, że w czerwcu będę z utęsknieniem wyglądać kompletnego kalendarza i strasznie bym chciała, żeby nie doszło do strasznych opóźnień :))))

Dziękuję Wam za miłe słowa o moim samplerku. Tak niewiele zostało przy nim roboty, ale czuję że bedę miała z nim problem.
ANEK 73 - dziękuję za chęć pomocy, ale ja nie wyszywałam sampera DMC Variations 4210, tylko zalegającą w starych zapasach muliną DMC nr 75. Obawiam się czy jeszcze dostanę ten kolor bo coś mi się wydaje, że DMC dawno już zmieniło numerację cieniowanych mulin, ale oczywiście nie mam czasu pójść do pasmanterii sprawdzić.. Dzięki za miłe słowa dot. kreteńskich naparstków, nawet mnie się podobają :) Kto wie, może kiedyś będą nagrodą w organizowanym przeze mnie candy ? :))))) Na razie jednak ustalanie warunków powrotu do pracy zbyt zaprząta moją głowę.

KINIU - O dziwo naparstki można było kupić w szerokim wyborze w praktycznie każdym stoisku z pamiątkami obok kubków, koszulek i tony innych pierdółek. Cena to tylko 2,5 Euro :))

niedziela, 13 września 2009

21. Coś robótkowego jednak będzie...

...ale najpierw jak wszyscy już wiemy MAMY ZŁOTO !!!

Huuuuuuuuuuuuuraaaaaaaa !!!!

Muszę przyznać, że udzieliły mi się emocje i cały dzień czekałam na ten mecz z Francuzami, który zresztą oglądałam z wypiekami na twarzy :) Bardzo się cieszymy, że się udało i jesteśmy Mistrzami Europy!!!

Weekend jak zwykle minął bardzo szybko, ale też robiliśmy z dziećmi całe mnóstwo fajnych rzeczy, a wybawione i zadowolone dzieciaki to dla mnie też sama radość. Powiem Wam, że wstąpiły we mnie nowe nadzieje co do adaptacji Smyka w przedszkolu bo piątek był naprawdę znośny i wydaje mi się, że znalazłam sposób na poranną rozpacz mojego synka, ale dopiero w poniedziałek będę Wam mogła powiedzieć czy ten sposób działa, czy też był to tylko przypadek..

Dziękuję Wam serdecznie Kochane za to, że zaglądacie do mnie i zostawiacie tak ciepłe komentarze, których zresztą ilość ostatnio bardzo mile mnie zaskakuje!

Bardzo, bardzo mi się z tego powodu robi ciepło na serduchu bo nie wiem dlaczego byłam wewnętrznie przekonana, że ten blog będę pisać długo długo sama do siebie i chyba z tego powodu nie zakładałam żadnego licznika odwiedzin, żeby się nie stresować, że się nie przekręca :)))))) A tu taka niespodzianka o: ))))) Jeszcze raz z całego serca dziękuję za odwiedziny - to bardzo mobilizujące, choć mnie daleko do tempa Waszych prac, więc niecodziennie mam co pokazać, ale będę się starała :)))

Ponieważ obiecałam, że coś robótkowego jednak będzie pokażę Wam efekt pracy nad moim samplerkiem podróżnym, który zabrałam ze sobą na Kretę:

Przybyło dość dużo i przybyłoby pewnie więcej gdyby nie to, że skończyła mi się mulinka. Muszę w najbliższym czasie odwiedzić pasmanterię bo obawiam się, czy z tą mulinką nie będę miała kłopotu... Wszystko dlatego, że haftowałam motkiem wziętym z prastarych zapasów jeszcze po mamie i nie wiem czy nie będę miała problemu z dokupieniem tego nr i czy przez te wszystkie lata DMC nie zmieniło numeracji i odcieni nici cieniowanych. Byłam przekonana, że haftując 1 nitką na 18-tce 1 motek nici mi wystarczy... No zobaczymy :)

Pokażę Wam jeszcze pamiątkowe naparstki przywiezione z Krety:



Mimo, że ja nie lubię tzw. durnostojek starsznie mi się spodobały i musiałam je kupić. Miałam tylko problem z wyborem bo było mnóstwo wzorów i z tego powodu kupiłam dwa :) Kto wie, może będą stanowiły początek kolekcji? Chociaż jestem przeciwniczką wszelkiego zbieractwa i nie lubię zagraconych wnętrz, ale Nigdy nie mów Nigdy!

czwartek, 10 września 2009

20. Szara rzeczywistość i na pocieszenie wspomnień z urlopu cd.

Oj, dziewczyny i nie mam czasu i nastroju pisać :(
Myslałam sobie, że jak w końcu oboje pójdą do przedszkola to narobię wszystkie robótkowe zaległości, a tu tydzień mija a ja nie postawiłam ani jednego krzyżyka :(
Tyle jest spraw do załatwienia, a ja na niczym nie mogę się skupić, cały dzień chodzę zestresowana i żadna robota mi się nie trzyma... Znam swojego synka i przewidywałam, że ciężko będzie mu się zaadoptować w przedszkolu, ale już nie wytrzymuję psychicznie tego błagalnego płaczu rano i histerii, kiedy przekazuję go Pani ... :(  Wiem, że to minie i że się przyzwyczai (zresztą nie ma innego wyjścia bo wracam do pracy), ale po prostu serce mi się kroi i cały dzień chodzę jak struta... Na dodatek znowu zaczął się moczyć co mu się od dawien dawna nie zdarzało, a dziś w przedszkolu zsikał się 2 razy ...  Kiedy go odbieram to przez pierwsze 1-2 godz. nie schodzi mi z rąk. Ciągle słyszę "nie cie do przećkola" i "nie lubie przećkola". Chyba powinnam jakiś poradnik przeczytać, żeby wiedzieć jak mu pomóc, tym bardziej że nie mam w tym zakresie żadnego doświaczenia bo córa to jego totalne przeciwieństwo i od pierwszych jej przedszkolnych dni zawsze była zawiedziona, że tak szybko po nią przyszłam bo ona się jeszcze "nie zdążyła pobawić".
Na pocieszenie samej siebie oglądam sobie zdjęcia z wakacji, gdzie jeszcze tydzień temu mieli takie miny:
Moja 6-latka do tej pory nie zdjęła  jeszcze z rączki bransoletki będącej biletem wstępu na wielkie zjeżdżalnie (o dł. ślizgu 40 m i więcej..) Po 1,5 tygodniowym  zawodzeniu, że ona tam chce (sama się bałam bo wydawały mi się zbyt strome i szybkie) w końcu uległam, ale jak weszła na górę to było 20 min. histerycznego płaczu ze strachu, że nigdy nie zjedzie z czegoś takiego:

i uciekła, ale kiedy się uspokoiła oznajmiła poważnym tonem "Mama, ale ja nigdy się nie przekonam jak to jest tak zjechać szybko bo u nas w  Polsce nie ma takich zjeżdżalni", zastanowiła się jeszcze kilka minut i oznajmiła, że ona jednak spróbuje i znów ruszyła na górę. Zanim zjechała upłynął jeszcze spory czas walki samej ze sobą, siadała i wstawała, uciekała i wracała, aż w końcu :

Po tym płaczu i przerażeniu na dole była taka mina:



No i od tego momentu utkneliśmy na tych zjeżdżalniach prawie do zamknięcia Water City. Zaliczyła wszystkie, nawet tą czarną!
Jakaż ona była dumna z siebie i z tego, że sama przezwyciężyła swój strach. Jak się cieszyła! jak wracaliśmy powtarzała w kółko "wiesz mama, jakbym nie zjechała to bym się nigdy nie przekonała, że to takie fajne! Czasami nawet jak się trochę boimy to trzeba pokonać samego siebie (jej słowa!) i chociaż spróbować". Do dzisiaj z dumą pokazuje bransoletkę na rączce i opowiada wszystkim, że tak się bała zjeżdżać że 3 razy uciekała, ale wróciła i pokonała samą siebie i już teraz wie, że takie zjeżdżalnie są super fajne :))))))) I powiem Wam, że ja też byłam dumna z tego małego zucha tym bardziej, że to była od początku do końca jej decyzja nienamawiana i nienaciskana - i dla takich chwil warto żyć!
No tak rozpisałam się nie na temat, ale chociaż cel został osiągnięty bo nastrój mi się zdecyowanie poprawił :))
Obiecuję, że jutro napisze coś bardziej robótkowego :)

poniedziałek, 7 września 2009

19. Uff... Wróciliśmy :)))

Z nieba prosto na ziemię ! Wczoraj w południe wylądowaliśmy w Warszawie, a tam zimno, ponuro, przeszywający wiatr i deszcz ...brr , chciałam wracać do Grecji, gdzie temperatura w nocy nie spadała poniżej 25 stopni i przez dwa tygodnie nie widziałam jak wygląda deszcz :)
Niestety nie da się :( Czas wracać do szarej rzeczywistości!
Jeśli chodzi o wakacje to cóż ja mogę napisać - byliśmy w raju! Tam gdzie morze styka się z górami, kurorty turystyczne dotykają dzikiej przyrody..
Zakochaliśmy się w Krecie wszyscy, chociaż ja najbardziej zakochałam się w Santorini - wysepce na którą popłyneliśmy na jednodniową wycieczkę. Nie ma słów, żeby opisać piękno i magię tego miejsca. Oślepiająco białe domki z niebieskimi półkolistymi dachami, częściowo wydłubane ręcznie w pumeksie (skale wylewnej powstałej po szybkim zakrzepnięciu lawy podczas erupcji wulkanu bo Santorini to "czarna wyspa" wulkaniczna), domki ciasno ułożone tuż koło siebie, z wąziutkimi przejściami, w którym trudno wyminąć się pieszym. Biel tych domków odbijająca się w promieniach słonecznych od czarnych skał oślepiała, poraziła nas jeszcze na wodolocie. Niesamowite wrażenie robi także plaża pokryta czarnym (miejscami czerwonym) wulkanicznym piaskiem oraz nurkowanie w krystalicznie czystym morzu.  Santorini zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, dla mnie jest to jeden z cudów świata. Niestety nie mam stamtąd żadnego zdjęcia czego nie mogę sobie wybaczyć bo gapa jedna po zrobieniu kilkudziesięciu zdjęć poczas 2,5 godzinnego rejsu wodolotem wyczerpała się bateria w aparacie i dopiero wtedy okazało się, że zapomniałam zabrać zapasowej baterii. Ależ byłam wściekła! Zdjęcia z Santorini możecie więc obejrzeć np. TUTAJ
Co do samego pobytu na Krecie to cudownie, cudownie, cudownie pod absolutnie każdym względem! Mieszkaliśmy w hotelu ARMINDA , który mogę szczerze polecić wszystkim. Hotel wspaniały pod każym względem, bardzo  przyjaźnie nastawiony do rodzin z dziećmi. Wspaniałe animacje dla dzieci i dorosłych :) Dla dzieci jest basen ze zjeżdżalnią, mini-club gdzie dziecko można zostawić z animatorkami, które organizują dzieciom różne zabawy w godz. 10-13 i 15-17.30, mini golf, na koniec dnia dyskoteka. Dla dorosłych streetching, aqua - gimnastyka,  club dance, mecz piłki wodnej, a wieczorem często zabawy organizowane przez animatorki , wieczory karaoke itp. Bezpłatne korzystanie z jaccuzi i fitnes clubu. W sumie nie ruszając się z hotelu było można cuownie wypocząc nie nudząc się ze wszystkich atrakcji nie byliśmy w stanie skorzystać.
Lenistwo było cudowne, ale ja nie byłabym sobą, gdybym nie spędziła części czasu aktywnie. Wynajeliśmy więc samochód na 3 dni i w ten sposób zwiedziliśmy wyspę. Zrobiliśmy prawie 1100 km i naprawę zostawiliśmy na Krecie serce.  Docieraliśmy do zupełnie dzikich miejsc, o górskich wioseczek liczących 5 domów wciśniętych na skale, aby nie zmarnować nawet skrawka żyznej ziemi...  Czas się tam zupełnie zatrzymał... a jakie niezapomniane, cudowne widoki po drodze!
Poniżej wrzuciłam kilka zupełnie przypadkowych zdjęć z podręcznego aparatu. Nie wiem kiedy będę miała chwilę czasu, aby przegrać i opisać zdjęcia bo czas wrócić do rzeczywistości, a tyle się zieje, że nie mogę nadążyć.
Mój synek dziś rozpoczął karierę przedszkolną więc miałam dzisiaj bardzo strasujący dzień bo bardzo przeżywałam jak on sobie tam radzi bez mamy. Na szczęście jak go odbierałam wyglądał na zadowolonego, zobaczymy co będzie jutro.
Dla mnie też już czas wracać do pracy. Urlop wychowawczy mam tylko o końca września, więc nie
wiem czy zostanie czas na robótki.....




Agagalas - kota wrześniowego jeszcze Ci nie wysłałam. Będzie spore opóźnienie bo sama dostałam go dzień przed wyjazdem, więc jeszcze nie zaczął powstawać sierpniowy...