Wpadłam na chwilę, choć już dawno powinnam być już w łóżku bo jutro o 5 rano lecę na wakacje.
No właśnie lecę sama i dlatego nie mam ochoty na spanie i ogólnie mam podły humor :(
Męża jak zwykle zatrzymały służbowe sprawy i doleci do nas dopiero we wtorek...
****
W związku z tym, że musiałam w końcu oczyścić aparat i zgrać wszystkie zdjęcia pokażę Wam wreszcie moją najdłużej robioną pracę:
Zaczęłam ją będąc w ciąży z moim 3-letnim dziś synkiem i powiem Wam, że zbliżam się dopiero do 1/4 częci pracy.... Licząc tym tempem to skończenie tego haftu zajmie mi jeszcze z 9 lat!
To wzór Golden Kite "Odalisque"
Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia, chociaż zaczynając go nie sądziłam jeszcze, że porywam się z motyką na słońce...
Etapy powstawania pracy można obejrzeć TUTAJ
Praca jest ogromna! Ma toto 380x791 krzyżyków = 300580 krzyżyków!
176 kolorów mulin, a na dodatek robię na kanwie 18!
Dlatego idzie tak jak krew z nosa... Wzór jest bardzo skomplikowany, pełno w nim pojedyńczych krzyżyków danego koloru, więc co krzyżyk to trzeba zmieniać nitkę na co traci się mnóstwo czasu...
I w zbliżeniu:
Mam dylemat bo po tak długim okresie czasu miętoszenia w rękach kanwa jest już bardzo brudna. Zanim ukończę obraz (ho,ho za ile to lat) boję się, że zwyczajnie jej nie dopiorę i efekt tak mozolnej pracy pójdzie na marne :( Uprać ją już teraz? Boję się, że jak spiorą się linie pomocnicze to w ogóle nie będę mogła odnaleźć się na schemacie i zacznę robić kardynalne błędy haftując bez linii... Jak myślicie?
Wczoraj dotarła do mnie w końcu przesyłka z kotem sierpniowym, więc już nie ma powodów do obaw - jest już bezpieczna. Kiciuś poczeka na haftowanie aż wrócę.
Do walizki spakowałam wierzbową wróżkę, może uda mi się ją skończyć? Zobaczymy:)
Tymczasem zmykam na dwa tygodnie :)
Od jutra będę opalać się i leniuchować na pięknej i słonecznej Krecie:)
Bez cudów techniki internetu, telefonu, telewizji - tylko przyroda i my !
(o ile mąż doleci hi,hi...)
Do zobaczenia!