Strony

poniedziałek, 10 maja 2010

61. Kot styczniowy i porwanie

Zapomniałam się pochwalić, że w tak zwanym międzyczasie udało mi się skończyć styczniowego kotka RR na kalendarzu Kasiulka. W sobotę poleciał już w dalszą drogę bo niecierpliwie wypatruje go już Aga :)
Tak oto prezentuje się ten słodki śpioch:
 
 
A tutaj w towarzystwie pozostałych słodziaków :)
 
Widać, że już niewiele zostało do końca i ja już też się doczekać nie mogę bo w końcu maj był terminem, kiedy kanwy miały wracać do właścicieli. Tak więc z niecierpliwością czekam na następnego kocura!

A jeśli chodzi o porwanie... Ach, co to był za dzień :) Własny mąż porwał mnie wczoraj na cały wieczór zupełnie bez okazji, zupełnie bez zapowiedzi, w tajemnicy zorganizował opiekę nad dziećmi, nie mówiąc dokąd jedziemy, więc wszystko było ogromną niespodzianką... Powiem Wam, że po 12 latach małżeństwa naprawdę docenia się takie gesty, przez chwilę czułam się jak w bajce o Kopciuszku :) Bawiliśmy się wspaniale, a wieczór zaczęliśmy od brawurowego spektaklu w Teatrze Komedia:
 
"Nie jest łatwo mężowi zdradzać swoją żonę w mieszkaniu przyjaciela, w którym ona również zdradza swojego męża. W dodatku tego samego dnia i o tej samej godzinie... w tym samym łóżku... Ale jeszcze trudniej, będąc właścicielem mieszkania, kryć przyjaciela, który zdradza żonę, kryć żonę przyjaciela, która zdradza przyjaciela i jednocześnie szpiegować własną żonę, która podobno zdradza nas... W tym samym mieszkaniu, tego samego dnia i o tej samej godzinie. Nie musimy dodawać, że w tym samym łóżku... Powiecie Państwo, że tego już za wiele? O nie! To dopiero początek! Bowiem w tym samym mieszkaniu, tego samego dnia i o tej samej godzinie, pojawi się jeszcze kilka osób, które będą chciały kogoś zdradzić, albo wydawać się im będzie, że są właśnie zdradzane... O tym samym łóżku już nie wspomnę...
Tylko jedna osoba nie będzie nikogo zdradzać i nie będzie zdradzana, ale za to nie będzie tolerować jakichkolwiek zdrad. Zatem wszyscy będą ją przekonywać, że są zupełnie kim innym, niż w rzeczywistości są. Mało? To dodajmy do tego jeszcze psa, którego nie ma i książkę o psie, która jest warta kilka milionów. Dla ścisłości, pies i książka nie zdradzają nikogo... "

Brawurowa obsada aktorska, zamiast Julii Kamińskiej grała Katarzyna Zielińska, zamiast Pawła Królikowskiego grał Robert Rozmus, a zamiast Ewy Ziętek świetna Joanna Kurowska. Polecam z całego serca jeśli macie okazję obejrzeć ten spektakl. Płakaliśmy ze śmiechu razem z całą widownią :) Reszta wieczoru też była niezmiernie udana, choć już nie będę wnikać w szczegóły :)
W każdym razie wypoczęłam wspaniale i tryskam pozytywną energią dziś przez cały dzień:)
Biorąc jeszcze pod uwagę, że w czwartek wyjeżdżam do Wiednia na 4-dniowy wyjazd integracyjny z firmy - to będzie chyba naprawdę udany tydzień:))

niedziela, 9 maja 2010

60. Co robiliśmy podczas majówki

Dopiero teraz znalazłam chwilę, by wrzucić zdjęcia bo przegrywanie i ta cała zabawa ze zdjęciami to najbardziej czasochłonna część prowadzenia bloga, niemniej jednak konieczna, bo czym by był blog bez zdjęć? Niemniej jednak udało się :)
Najpierw pojechaliśmy po męża do ośrodka rehabilitacyjnego w Konstancinie, gdzie przebywał przez 3 tygodnie w związku z kłopotami z kręgosłupem. Dzieci piszczały z radości na widok takich oto oswojonych mieszkańców
 
 
 
 
 
Nie odmówiliśmy sobie spaceru i podziwiania przyrody, bo mimo że to blisko Warszawy to naprawdę jest tam pięknie.
 
 
 
 
 
 
Mimo, że pogoda podczas długiego weekendu była prawdziwie "pod psem" to jakoś zręcznie uciekaliśmy przed deszczem. W sobotę wyjeżdżaliśmy z domu w strugach deszczy i chłodzie by po 1,5 godz. podróży samochodem spędzić miły, słoneczny i cieplutki dzień w plenerze.
Byliśmy w Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu na ciekawej plenerowej imprezie "Gotowanie na polanie".
Było wspaniale, odpoczęliśmy od miejskiego gwaru i spędziliśmy wspaniały dzień:

 
 
 
 
 

poniedziałek, 3 maja 2010

59. A dictonery of bags - start

Dawno mnie nie było, a to dlatego, że ostatnio zwiększone obowiązki nie dawały mi wolnego czasu. Na szczęście już wszystko wraca do normy i rodzinka jest w komplecie :) Weekend mimo paskudnej pogody spędziliśmy aktywnie, a zdjęcia co robiliśmy pokażę niebawem.
Dzisiaj hafciarsko, bo mimo, że czasu nie miałam to wcześniejsze zobowiązania sprawiły, że każdą wolną chwilkę poświęcałam na haftowanie słowniczka na który zapisałam się u AgnieszkiMD w ramach zabawy Round Robin. Bardzo chciałam wyrobić się w terminie i udało się! Moja część słowniczka została przed weekendem ukończona i już jutro poleci w świat do kolejnej miłej osóbki :) A wygląda tak w całości:
 
A tak w zbliżeniach:
 
 
Przede mną jeszcze jeden słowniczek butowy, ale wcześniej muszę się zająć styczniowym kotkiem, który przyleciał już do mnie od Ewy.
KOCHANE, dziękuję za tyle miłych wpisów pod moimi wróżkami. Jest mi szalenie miło, że tak wiele osób do mnie zagląda i zostawia tak miłe komentarze. Jeszcze nie miałam czasu pojechać po rameczki, ale jak już będą wisiały w pokoiku córeczki na pewno pokażę :)