Nie miałam okazji jeszcze Wam pokazać co nowego wskoczyło na mój tamborek :)
Wiem... liczba rozgrzebanych prac ciągle rośnie (a w zanadrzu mam jeszcze jedną!), a czasu na haftowanie coraz mniej i wiele prac leży odłogiem... Ale ja już tak mam, że przy jednym hafcie zaczyna mi się zwyczajnie nudzić, choć z drugiej strony, gdy mam wiele prac zaczętych, to wkurzam się, że nie mam czasu ich skończyć :P
Cóż... na razie nie wiem jak pogodzić tą dwoistość natury :DDD
W każdym razie, jeszcze w sierpniu miałam taki dzień, że musiałam zacząć "coś" nowego :)
Tyle wzorów "must have" czeka w kolejce! Wybór padł na wzór "stary jak świat", lecz jako wielbicielka projektów Nimue mam zamiar wiele z nich wyhaftować prędzej czy później :) Oczywiście nowości też kuszą, ale wzory "z brodą" mają tę przewagę, że można je wyszukać w sieci bez uszczerbku finansowego :)
A te zakochane elfy siedziały w moim sercu od kiedy zobaczyłam je na
blogu Chagi, a było to w 2014 roku :)
I się doczekały :)
Zaczęłam haftowanie jeszcze na początku sierpnia, chociaż haft miałam w ręku dotychczas zaledwie 2 razy :) W jedno słoneczne popołudnie towarzyszył mi mój koteł, który zresztą średnio był zainteresowany moim haftowaniem, a raczej skupił się na wygrzewaniu na słoneczku :)
A w kolejną sobotę haft pojechał ze mną do mamy, gdzie znowu przybyło trochę krzyżyków :)
A kotek pojechał z nami i był to jego pierwszy raz "na wolności". Mina mówi sama za siebie, prawda ? :DDD
Pełnia kociego szczęścia :)
Nie kombinowałam z materiałem, tylko wykorzystałam kawałek, który miałam w domu, a który pozostał mi po
zwierzakach z kalendarza adewntowego haftowanego w zeszłym roku. To len Belfast Vintage 32 ct kolor 5139 niebieski. Nie widziałam jeszcze tego haftu w sieci na niebieskim materiale i nie jestem pewna, czy to dobry wybór,
ale zobaczymy :)
W najbliższy weekend znów wybieram się do mamy i ten hafcik pojedzie ze mną i mam nadzieję, że znów coś przybędzie :) Bardzo dziękuję za Wasze odwiedziny i miłe słowa w komentarzach :)