Robótkowo dalej mam "na bakier" między tym co powinnam robić (zabawy blogowe), a tym co "mi się chce";)
Przez "nową" pracę raczej nic mi się nie chce, bo wracam bardzo zmęczona i z głową pełną wrażeń, ale ponieważ nic mnie tak nie odstresowuje jak haftowanie, to oczywiście nie rezygnuję z ulubionego zajęcia :) Wtedy, gdy po prostu chcę się zrelaksować i "oczyścić" głowę z natłoku myśli, sięgam po proste wzorki, przy których nie trzeba się wysilać :D Ostatnio szukałam pomysłu na zużycie nadmiaru pomarańczowej muliny, której za dużo pałętało się w moim resztkowym worku i przeglądając Pinteresta zajrzał mi w oczy przyjaciel Kubusia Puchatka :)
Wystarczyło jedno spojrzenie i Tygrysek od razu "bryknął" na tamborek :)
Wesoły z niego kompan, więc na pewno poprawi humor jakiemuś maluchowi :)
W tym celu bryknie na "Kołderkę za jeden uśmiech" :)
Zapomniałam napisać, że tygryska zgłaszam do wyzwania u IgiełkiMB "Wymiatamy resztki" :) Pomógł mi zużyć trochę zapasów muliny Ariadna :)
Fantastycznie rozbrykany Pan Tygrys :D Na pewno uszczęśliwi jakiegoś malucha :)
OdpowiedzUsuńPiękny Tygrysek. Nigdy nie umiałam zdecydować czy bardziej lubię Tygryska czy Kłapouchego.
OdpowiedzUsuńUroczt tygrysek a resztki doskonale wywiązały się z zadania.
OdpowiedzUsuńSłodziak :)
OdpowiedzUsuńSuper, śliczny jest :)
OdpowiedzUsuńsłodziutki tygrysek
OdpowiedzUsuńwspaniały hafcik,rozkoszniak z niego
OdpowiedzUsuńPowodzenia w nowej-starej pracy <3
OdpowiedzUsuńTygrysek na pewno wywoła nie jeden uśmiech na twarzy dziecka, do którego trafi.
Pozdrawiam ciepło.
Piękniutki :)
OdpowiedzUsuńJaki słodziak, a te żywe kolory... Ach!
OdpowiedzUsuń