Przygotowując się do planowego pobytu w szpitalu założyłam sobie, że efektywnie wykorzystam spędzony tam czas machając ile się da igiełką :)) W końcu mając do dyspozycji całe dnie wolne od pracy i obowiązków typu zakupy, obiad, sprzątanie byłam pewna, że przez te kilka dni będę w stanie zrobić sporą pracę ;) Miałam dylemat co wybrać, bo żadna z rozpoczętych prac jakoś się nie nadawała na warunki szpitalne. Potrzebowałam czegoś małego, ale też niezupełnie, bo bo będzie jak skończę "przed czasem" :D Sama wiecie jak to jest, gdy rąk nie ma czym zająć :D Coś niezbyt trudnego i bez kolorystycznego szaleństwa, ale też żeby nudy nie było :)
No więc, rozważałam różne warianty, aż w końcu postawiłam na coś zupełnie nowego :) Zimowe zwierzaki Ekateriny Gafenko od zawsze mi się podobały i każdy jej nowy wzór witałam z zachwytem, a efekty gotowych prac zachwycały mnie np. u Magdy (Mniej Słów). To było to, choć kolejne kilka dni zastanawiałam się, którego zwierzaka wybrać :)) Poniekąd zdecydował za mnie mój kot, który towarzyszył mi wiernie przy tej krzątaninie :)
Materiały do haftu upchnęłam w torbie z rzeczami do szpitala, i powiem Wam tylko tyle, że mimo iż spędziłam tam
1,5 tygodnia to haftu prawie nie ruszyłam... Do czerpania przyjemności z hobby potrzebny jest jednak dobry nastrój,
a o ten w szpitalu trudno..
Materiały do haftu upchnęłam w torbie z rzeczami do szpitala, i powiem Wam tylko tyle, że mimo iż spędziłam tam
1,5 tygodnia to haftu prawie nie ruszyłam... Do czerpania przyjemności z hobby potrzebny jest jednak dobry nastrój,
a o ten w szpitalu trudno..
Za to będąc w domu, w zaledwie dwa popołudnia powstało pół kota :) Wzór jest wspaniale opracowany i haftuje się go z prawdziwą przyjemnością :) Do haftu wybrałam płótno Linda 27 ct kolor perłowoszary nr 786 (choć zastanawiałam się nad Belfastem nr 786). Jednak kierując się przeznaczeniem haftu zdecydowałam się na Lindę, bo len łatwo się gniecie i jest trudny do rozprasowania. A ja planuję umieścić kota na poszewce na poduchę do salonu. Lindy nie lubię, bo wychodzą na niej wielgachne krzyżyki, ale za to układają się przepięknie i równo, a to ogromny plus :)
Same krzyżyki stanowiły kolorową plamę, więc nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem od razu backstitchy :)Kot od razu nabrał charakteru :)
Całkiem nieźle mi idzie haftowanie, więc może niedługo przyjdę do Was z całym kotem? Trzymajcie kciuki :))
W końcu weekend! Mam nadzieję, że stworzę chociaż karteczki na zabawy blogowe, miesiąc się kończy, a ja w lesie :))
Prześliczny jest ten kotek ale wzór już nie jest taki prościutki jakby się mogło wydawać.Podziwiam.
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci idzie, a wzór jest super. Mam nadzieję że ze zdrowiem już u Ciebie lepiej. Przesyłam pozdrowienia:)
OdpowiedzUsuńPrzecudny ten kot!
OdpowiedzUsuńJa w szpitalu praktycznie wyhaftowałam Sikorki dla mamy. U mnie to była odskocznia od tego szpitalnego życia... Ale faktem jest, ze nasz nastrój ma duży wpływ na nasze rękodzieło.
Kot cudny! Te wzory są przeurocze :-)
OdpowiedzUsuńDo szpitala idę w czwartek i też wezmę jakieś nieduże hafty...pierwsze cztery dni spędzę na niczym, więc dobrze będzie zająć czymś ręce :-)
pozdrawiam serdecznie :-)
Cudny kot, piękny wzór i perfekcyjne wykonanie :-) Pozdrawiam serdecznie o zdrowia życzę :-)
OdpowiedzUsuńFajny wzór i super już Twój kotek wygląda, coś mi sie zdaje że szybciutko go ukończysz :)
OdpowiedzUsuńUroczy-) pozdr.
OdpowiedzUsuńsuper kociak ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny kociak :)
OdpowiedzUsuńSuper kociak!!! Piękny haft i wzór :)) Wszystkiego dobrego!!!
OdpowiedzUsuńŚliczny kawałek kota, już wyobrażam sobie mój zachwyt, gdy cały się wyłoni.
OdpowiedzUsuńRewelacja!
OdpowiedzUsuńTeż jestem zakochana w tych zwierzakach, kiedyś zagoszczą i u mnie ...
Dużo zdrówka, Kasiu :-)
Piękny kot się zapowiada 😀
OdpowiedzUsuńJuż cudnie wygląda ten kociak :)
OdpowiedzUsuńUroczy kotek. Mnie jednak duże ilości konturów od razu odrzucają, dlatego tym bardziej podziwiam.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Jako ,ze mam kota na punkcie kota, to i ten wzór mam zaplanowany.
OdpowiedzUsuńNa razie miło pooglądać u Ciebie i upewnić się,że to naprawdę świetny wybór.
Świetny kot! Też mam ochotę wyszyć jakiegoś zwierzaka tej autorki. Tylko wybór jest strasznie trudny ;)
OdpowiedzUsuńMnie z tej serii zachwyca wilk i jeleń, ale może to dla tego, że ogólnie bardzo lubię te zwierzęta. Sweterki tych zwierząt to jakieś mistrzostwo świata, chciałabym wyhaftować je wszystkie:D
OdpowiedzUsuńFajny kociak:-)
OdpowiedzUsuńKocur zajefajny , bardzo mi się podoba w tym zimowym golfiku:D
OdpowiedzUsuńPiękny hafcik będzie jak go skończysz , bo już jest extra !!!
Pozdrawiam i kciuki trzymam mocno mocno :D
Ech te zwierzaki potrafią skraść serducho !
OdpowiedzUsuńTeż mi się marzy ten kocurek...może kiedyś się uda mi za niego zabrać.
Wspaniały obrazek Kochana czekam na dalszy ciąg.
Uściski
K.
Piękny wzór :) Idziesz jak burza :)
OdpowiedzUsuńTaaak... szpital zdecydowanie nie generuje tego miłego, zacisznego klimatu dla pracy z igłą... przy muzyczce i aromatycznej kawie, w domowym zaciszu...
OdpowiedzUsuńKot wygląda cudnie, jak wszystkie te zwierzaki w sweterkach.
Dużo zdrowia życzę :-)
sweterkowy kocurek,uroczy
OdpowiedzUsuńTego kota też mam w planie, ale na razie czeka na swoją kolej. Świetnie wychodzi u Ciebie
OdpowiedzUsuńUwielbiam koty, a Twój jest super :)
OdpowiedzUsuńKocurek wygląda już bardzo sympatycznie. Kontury mają tu ogromne znaczenie i bardzo lubię że są zaprojektowane w różnych grubościach.
OdpowiedzUsuń