Strony

niedziela, 4 marca 2018

B jak... czyli niedziela z hafciarskim alfabetem :)

Dzisiaj kolejna niedziela z hafciarskim alfabetem.
Oto moje myśli na literę B:

B jak Backstitch

Bez dwóch zdań backstitche są ważniejsze niż krzyżyki! To one robią całą robotę w hafcie i  z kolorowej plamy krzyżyków wydobywają wszystkie szczegóły. Dobrze i szczegółowo poprowadzone dają efekt malowanego obrazu
i wręcz oddają emocje, szczególnie na haftowanych postaciach.
Spójrzcie tylko, czy na twarzyczce Belle nie widać czułości, gdy spogląda na swojego przyjaciela króliczka?
To jest właśnie magia konturów - po prostu "ożywiają" haft :)

Temat backstitchy "rozkminiła" Margoinitka i zebrała najważniejsze informacje w tym poście. Przyznam się, że sama do tej pory nie wgłębiałam się w tajniki techniczne robienia backstitchy, tylko robiłam je na czuja, Małgosia jednak otworzyła mi oczy na pewne sprawy i z pewnością teraz będę się starać bardziej :P

B jak Belfast

Zdecydowanie mój ulubiony materiał do haftu! Pokochałam go od pierwszego wbicia igły :)
Wszystko o Belfaście doskonale opisała Chaga TU, TU, TU i TU (swoją drogą tydzień temu zapomniałam uwzględnić jednego ważnego hasła w moim hafciarskim alfabecie: A-jak autorytet), więc ja już nie mam co więcej pisać, oprócz tego, że ślinię się do wszystkich kolorów dostępnych już w ofertach polskich pasmanterii :)
Moje prace wyszyte na Belfaście:
kolor 101 antyczna biel - Fée à la Mésange, monogram hafciarski
kolor 52 naturalny jasny - Miechunki, Solo the cat
kolor 53 naturalny ciemny - choinka od Veronique Enginger, Belle&Boo Halloween
kolor  2329 vintage szary - Skrzacik od Neocraft
kolor 5139 - Kalendarz Adwentowy Brooke's Books, Claire de lune (w toku)
Drobniejszych (kartkowych) prac nie liczę :)
A to kolorki Belfastu, które czekają na następne zaplanowane projekty :)) 

B jak Blackwork

Bardzo mi się podoba ta technika haftu, bardzo!
Na razie ćwiczyłam tylko na małych kartkowych formach:
Ale w bliskiej przyszłości wskoczy na mój tamborek sampler "Save the Stitches" (mam już wydrukowany schemat). Schematy do pobrania bezpośrednio na stronie Blackwork Journey.
Choruję jeszcze na tulipany w tej technice :) Blackwork wcale nie musi być czarny :)

B jak blogowanie :) 

"Radość Tworzenia" to moje miejsce w sieci, które dopiero z czasem stało się dla mnie bardzo ważne :)  Bloga założyłam w lipcu 2009 r., w najgorszym dla mnie momencie, bo tuż przed powrotem do zupełnie nowej i pełnej wyzwań pracy.
Nigdy nie żałowałam tej decyzji, ale wiele czynników spowodowało, że w sierpniu 2010 r. porzuciłam bloga przytłoczona pracą "w korporacji", małymi dziećmi i poczuciem "winy", że nie mam o czym pisać, skoro nie mam kiedy haftować ;)
W tym okresie wiele rzeczy się zmieniło (przede wszystkim we mnie) i wróciłam do blogowania w styczniu 2016 r. dojrzalsza i bogatsza o wiele doświadczeń :P Teraz jest to dla mnie bardzo ważne miejsce, w którym poznałam wiele przesympatycznych bratnich dusz :) Czuję się tu bezpieczna i rozumiana, a przede wszystkim doceniana :)
Dziękuję Wam za to :)

B jak błędy :)

Kto ich nie popełnia? :D U mnie statystyczne ryzyko błędu jest wyższe z racji tego, że z lenistwa nie rysuję linii pomocniczych na kanwie, ani nie zamalowuję wyhaftowanych fragmentów na schemacie, jak to robią niektóre hafciarki. Na lnie również nie robię siatki. Ale wbrew pozorom nie mylę się jakoś szczególnie często.. Ja jestem po prostu typowym  wzrokowcem. Po chwili patrzenia na schemat szybko jestem w stanie się zorientować, gdzie aktualnie się znajduję, dość szybko zapamiętuję też symbole - i to jest najbardziej zgubne, bo przeważnie właśnie z tego robią się błędy. Zamiast zerknąć w legendę jakim kolorem teraz haftować polegam na swojej "pamięci", która czasem płata mi psikusa :)
Błędy mnie denerwują, bo jak każdy nie lubię prucia. Zdradzę Wam teraz mój zupełnie nieprofesjonalny sposób na korygowanie błędu, ale dotyczy on tylko i wyłącznie pojedynczych krzyżyków, które przez pomyłkę wyhaftowałam nie tym kolorem co trzeba... Otóż na takim krzyżyku stawiam kolejny krzyżyk (już właściwym kolorem), który przykrywa ten poprzedni. Oczywiście poświęcam mu dużo więcej uwagi, żeby nitka właściwego koloru dokładnie zakryła ten błędny, ale oczywiście jest to metoda "na Janosika" tylko dla takich leniwców jak ja, więc trudno ją polecać :D. Ma też swoje ograniczenia, bo sprawdza się tylko przy pojedynczych krzyżykach (przy grupie krzyżyków "naprawionych" tą metodą myślę, że widać byłoby już różnicę w grubości zahaftowanego fragmentu), poza tym średnio się też nadaje przy dużych różnicach kolorystycznych nici błędnego krzyżyka i nici "naprawczej".
Nie ma rady, większe powierzchnie błędów trzeba pruć.. Jestem typem profesjonalistki, nigdy nie udaję, że "tak miało być" tylko zaciskam zęby i pruję, chociaż mąż słuchając moich "wiązanek" przy tej czynności mówi "daj spokój, i tak nikt tego nie zauważy". Nie.. ja pruję... Wrrr.... nie cierpię tego :/ Niestety po pruciu aida, czy len nie zostają już takie same i ślady prucia widać (rozepchane dziurki, "meszek" z muliny), jeśli obszar ten zahaftujemy ponownie, to ok. A jeśli nie to na szczęście pomaga pranie :) 

B jak bobinki

Dla wielu hafciarek (dla mnie też) to obok nożyczek i igieł podstawowe hafciarskie akcesoria :) Kiedyś używałam bobinek papierowych produkowanych przez DMC, jednak bardzo szybko się niszczyły. Od kiedy odkryłam Aliexpress, kupuję tam hurtowo bobinki plastikowe. Są trwałe i bardzo tanie - opakowanie 100 szt. kosztuje ok 2,7$. Bobinki oznaczam markerem wodoodpornym (takim do płyt), a często dodatkowo zostawiam oryginalną banderolkę muliny. Nie sprawdziły się u mnie naklejki z numerami mulin, co prawda wyglądało to o wiele bardziej elegancko, ale naklejki te po pewnym czasie odklejały się.


B jak brzegi robótki

Na każdym materiale do haftu brzegi mają tendencję do strzępienia się. Na pewno żadna z nas tego nie lubi :) Są różne sposoby zapobiegania temu zjawisku. Ja przy małych pracach, po prostu się tym nie przejmuję, natomiast przy średnich i dużych materiał obrębiam przed rozpoczęciem pracy. Oczywiście najłatwiej zrobić to na maszynie, tzw. zygzakiem, ale kiedy maszyny nie miałam to obszywałam tkaninę ręcznie, ściegiem "na okrętkę". Niektóre hafciarki obklejają brzegi kanwy papierową taśmą (tzw. malarską), u mnie jednak ten sposób całkowicie się nie sprawdził i po jednej próbie zaniechałam go.
 U mnie tyle skojarzeń :) Do poczytania myśli innych hafciarek zapraszam do Kasi => TUTAJ

19 komentarzy:

  1. Ślicznie wyglądają te bobinki. Chyba sobie sprawię :)
    Ja mam trochę inny sposób na błędy ale nie zawsze da się go wykorzystać. Po prostu haftuję dalej i tak modyfikuję wzór żeby ten błąd nie rzucał się w oczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne skojarzenia :) We wszystkim się z Tobą zgadzam poza bobinkami. Nigdy ich nie używałam, po prostu szkoda mi czasu na nawijanie na nie muliny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie, jak na razie bobinki , to strata czasu. Jak ich potrzebuję, sama wycinam nożyczkami z kartonu.
    Bloga podziwiam, zapasu lnu zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo skojarzeń :)
    Mi przychodzą do głowy jeszcze:
    - formy hafciarskie: Biscornu i Banurucotti,
    - firmy: Barbara Ana Designs, Bucilla, Bio-Textil, Belle&Boo
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żałuję, że nie bierzesz udziału w tej zabawie bo masz o wiele więcej doświadczenia, a co za tym idzie skojarzeń :) Ja uwzględniłam tylko te hasła, z którymi miałam hafciarskie doświadczenie. No, jeszcze Belle&Boo mogłam uwzględnić :) Ale np. biscornu nigdy nie robiłam, wstyd się przyznać :P

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam, jak będziesz miała ochotę, to na pewno popełnisz w końcu jakieś biscornu :)

      Usuń
  5. Wciągnęłyście mnie w tę zabawę. Nie biorę w niej udziału ale z wielka przyjemnością poczytuję posty.Kilka osób a jak inne patrzenie, skojarzenia.
    Bobinek nie używam, próbowałam. Wolę jednak woreczki strunowe.Dla mnie nawijanie mulinki na kartonik to zdecydowanie stratta czasu.Biscornu również migdy nie robiłam. Powaliłaś mnie na kolana tym samplerem. Jest cudowny i czekam kiedy go rozpoczniesz, będę kibicować .
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj jak dużo haseł, z przyjemnością poczytałam. Osobiście nie mam ani jednego kawałka Belfastu ale mam nadzieję, że to się kiedyś zmieni bo kolory mają cudne.

    OdpowiedzUsuń
  7. A już myślałam, że tylko ja tak "oszukuję", tzn. jeśli popełnię błąd w pojedynczym krzyżyku, to haftuję innym kolorem na wierzchu jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sampler cudny, a o Barbara Ana Designs zapomniałam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny post. przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i skorzystała z linku do konturów. Znowu wiem coś nowego. Black work bardzo lubię. Może jakiś Sal w tej technice??
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem na tak, ale na organizatorkę się nie nadaję ;)

      Usuń
  10. Bobinki uwielbiam i już nie wiem jak inaczej mogłam ogarniać bałagan w mulinie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie super skojarzenia miałas i pięknie opisane :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnóstwo skojarzeń przez które przebija się profesjonalizm i szeroka wiedza. Dzięki, wiele się nauczyłam. Blackwork bardzo misterny więc wiele cierpliwości trzeba, aby sprostać takiemu wyzwaniu.

    OdpowiedzUsuń
  13. zaintrygował mnie ten materiał do wyszywania :) bedę musiaął poszukać w okolicznych pasmanteriach i wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  14. super te wasze alfabetowe opowieści lubie je czytać:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakie super skojarzenia miałas i pięknie opisane :)



    Gclub

    OdpowiedzUsuń
  16. Super post, znów fajnie było poczytać o Twojej pasji :-)

    OdpowiedzUsuń