Później niż zwykle, ale za to w ładniejszych okolicznościach przyrody, publikuję postępy w pracy nad moim kolosem w czerwcu. Nie zdążyłam zrobić zdjęć na koniec miesiąca, bo 30.06 wyjeżdżałam nad morze, więc haft wrzuciłam do torby, mając nadzieję, że przez tydzień wolnego na spokojnie napiszę notkę na blogu. Jak to zwykle bywa nie udało się,
a powrót z urlopu do pracy jak wiecie jest trudny, więc wszystko przeciągnęło się aż do teraz :)
a powrót z urlopu do pracy jak wiecie jest trudny, więc wszystko przeciągnęło się aż do teraz :)
Ale za to mam kilka ładnych fotek, choć nie było łatwo zrobić zdjęć na plaży takiej płachcie materiału, w szczególności przez urywający głowę wiatr :D
W czerwcu nastąpiły 2 przełomowe momenty w haftowaniu ASiT (!)
Po pierwsze, wreszcie dotarłam do końca pierwszego rzędu, czyli docelowej szerokości haftu :) W chwili obecnej wielkość wyhaftowanej powierzchni to mniej więcej 98 x 999 krzyżyków.
Po drugie, przekroczyłam magiczną barierę 100 000 krzyżyków :) Oczywiście nie zarejestrowałam dokładnego momentu, kiedy pękła ta setka :) Ile dokładnie stuknęło możecie zobaczyć na statystyce na dole posta. Wciąż jest to ledwie 14,56% całości haftu.
Ponieważ wiele z Was się dziwi, jak można ogarnąć takiego kolosa, w którym jest 238 kolorów, napiszę Wam dzisiaj o moim sposobie haftowania. A jest naprawdę prozaiczny, bo organizacji w tym nie ma żadnej.. Nie mam krosna, ani żadnego specjalnie zorganizowanego miejsca, choć zwykle haftuję przy biureczku, bo lampa z lupą jest mi już niezbędna.
Na początku haftowałam na zwykłym tamborku, z czasem przekonałam się do kwadratowej ramki. Nie stosuję żadnych osłon zabezpieczających materiał przed zabrudzeniem (tzw. grime guard), bo tak zapakowany haft zbyt ciężko trzymało mi się w rękach i bolały mnie nadgarstki, zdecydowanie wolę, gdy nadmiar materiału opiera mi się po prostu na kolanach. Oczywiście po 30-tu miesiącach haftowania nie da się uniknąć przybrudzenia materiału, ale akurat po tej sesji na plaży, mam zamiar delikatnie przeprać haft, by nie dopuścić do mocnego zabrudzenia tkaniny (przecież zanim wyhaftuję całość, wieki jeszcze miną).
Wiem, że większość z Was haftuje kolosy na krosnach i dostawałam wiele pytań, czy ramka/tamborek nie "wgniata" krzyżyków, nie deformuje ich. Nic takiego nie zauważyłam, ale staram się pilnować, aby po zakończeniu haftowania nie pozostawiać materiału na ramce. Zawsze ściągam go z ramki, składam w kostkę i chowam do szuflady :)
Jeśli chodzi o sam system haftowania, to często dziwicie się, jak ogarniam te 238 kolorów :) Cóż, żadnego systemu nie mam i nie specjalnie się nad tym skupiam, po prostu haftuję :D
Nie stosuję parkowania, bo nie umiem :P Owszem, kiedyś kilka wieczorów poświęciłam na oglądanie filmików na YT, żeby zajarzyć, o co w tym chodzi, ale doszłam do wniosku, że mi to nie odpowiada.. Po pierwsze, nie odpowiada mi to, jak wygląda lewa strona haftu (nie lubię dywanów z tyłu), a po drugie nie odpowiada mi dużo większe zużycie nici przy metodzie parkowania.
Pozostaję więc przy swojej tradycyjnej metodzie, czyli zwyczajne "byle do przodu" :D.
Żeby uniknąć chaosu i nie zgubić się w gąszczu znaczków, punktem odniesienia jest dla mnie schemat papierowy. Wyznaczam sobie umowny obszar do haftowania wielkości papierowej strony wzoru, idąc po kolei od lewej do prawej strony wzoru, zgodnie z kartkami papierowego schematu. Następnie, w obrębie tego umownego obszaru haftowania skupiam się na kwadratach 10x10 xxx, wypełniając je po kolei kolorami. Oczywiście to też jest umowne, ponieważ, gdy wypełnię kwadrat 10x10 danym symbolem (kolorem) nie odcinam ani nie parkuję tej nitki, tylko kontynuuję haftowanie do momentu skończenia nitki lub wyczerpania danego symbolu w bliskim sąsiedztwie wzoru. Staram się nie przeciągać nitek dalej niż przez 10 krzyżyków, żeby uniknąć dywanu z tyłu. No i to chyba tyle filozofii :)) Tak wygląda moja lewa strona: nie jest idealnie, ale przy takiej ilości kolorów, chyba nie jest też źle :)
Teraz znów wracam do lewej strony i w końcu zacznie wyłaniać się "wiosenna półka" w całości :)
Po tym długim wywodzie, zostawię jeszcze kilka plażowych ujęć haftu :) Sama chętnie wrócę myślami do minionego już (niestety) urlopu :) Te puste plaże to po prostu efekt załamania pogody :P
I cały wyhaftowany obszar:
Kończę jak zwykle,
statystyką a aplikacji CS Saga (w czerwcu + 6524 xxx)
System haftowania przy 238 kolorach... poczułam się tak, jakbym sama to napisała, tylko z jedną różnicą: u mnie od prawej do lewej :) Żadnego parkowania, bo nie umiem, mały fragment wzoru i danym kolorem "do skutku"... Mamy bardzo podobny styl :) Tylko że ja mój haft zaczęłam od zimowego paska - na razie mam bałwanka i sanki. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńI u mnie stanęło na takim systemie haftowania :)
OdpowiedzUsuńSuper :) Też wyszywam tak jak Ty, powoli do przodu. Najważniejsze, to samemu całość ogarniać. A urlopy niestety za szybko mijają :P
OdpowiedzUsuńPięknie Ci przybyło, podziwiam plecki - przy tej ilości kolorów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wow-)zachwycajacy projekt-)
OdpowiedzUsuńPraca będzie wspaniała, a sesja... no cudo! Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam nieustannie:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam,podziwiam i podziwiam. Musisz mieć anielską cierpliwość.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię nieustannie za te kolosy! Haft pięknie wygląda i po prawej i po lewej stronie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia:)
Podziwiam bardzo i dziękuję za opis sposobu haftowania. Trochę się podbudowałam bo wyszywam podobnie , aczkolwiek kolosa nie mam jeszcze nawet w planach . Myślałam że tylko ja nie ogarniam parkowania :-)
OdpowiedzUsuńFotki z urlopu cudne!
Ale kolos. Podziwiam cierpliwość :) ja ostatnio trzymam się mniejszych wzorków. Życze dużo wytrwałosci
OdpowiedzUsuńPięknie wyłaniają się kolejne fragmenty haftu. Jeśli chodzi o technikę haftowania, to stosuję podobną metodę, chociaż czasami denerwuję się, gdy w wyznaczonym polu jest tylko jeden x danego koloru a potem długo, długo nic.Czasem kusi mnie, aby nieco oszukać, ale ze zwykłej potrzeby dokładności tego nie robię. Pozdrawiam i powodzenia w dalszej pracy życzę.
OdpowiedzUsuńCudownie, że udało Ci się dobić do pierwszego brzegu :) 100k xxx - magia!
OdpowiedzUsuńCo do organizacji pracy to jakbym czytała o sobie - z tą tylko różnicą, że ja upycham materiał do grime guard (ale u mnie siłą rzeczy jest go mniej).
Parkowanie i do mnie nie przemawia ;) Lubię jak każdy element wzoru wyłania się po kolei :)
Tył Twojej pracy zachwyca! U mnie jednak dywan, ale akurat przy HAEDzie postanowiłam się tym nie przejmować ;)
niesamowte że brzeg zdobyty ;) gratulacje i kibicuje dalej ;) za kolosa się jeszcze nie zabrałam ale podobnie wyszywam inne obrazki ;D
OdpowiedzUsuńJa haftuję podobnie
OdpowiedzUsuńod samego patrzenia dostaję chyba wysokiego ciśnienia,podziwiam za cierpliwość,wydaje się bardzo trudny i to morze kolorów,kibicuję ci bardzo
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita - zamierzony efekt końcowy poraża!!
OdpowiedzUsuńPięknie pędzisz do przodu a najważniejsze, że cały czas sprawia Ci to radość i satysfakcję!
Oby tak nieustannie do końca!
Pozdrawiam słonecznie!
Prawa strona cudna, wiadomo, ale lewa jaka zadbana :) Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńChylę czoła i pokłon do stóp biję za ten haft, za tempo pracy... Nie wypowiem się na temat moich nawyków i przyzwyczajeń, bo ja kolosów nie haftuję, więc miałoby się to nijak do Twoich doświadczeń z nimi...
OdpowiedzUsuńPowodzenia oby tak dalej :-)
Wow! Szacun kolezanko! Trzymam kciuki zeby sie ten kolos ladnie wyszywal :) wyglada swietnie! ;)
OdpowiedzUsuńWOW!!!!!!!!!!! Szalona kobieto! Widze ze technika haftowania jak u mnie, ale jak Ci swietnie idzie z taka kobyla! Brawo!
OdpowiedzUsuńDzieki za zdjecia znad polskiego morza! Jak inne w porownaniu do greckiego, ale pieknie!
Powodzenia i zeby Ci weny nie zabraklo do konca projektu :)
Podziwiam za cierpliwość :) Powodzenia w dalszym wyszywaniu.
OdpowiedzUsuńPięknie - i nad morzem i na hafcie :) A technikę wyszywania mam dokładnie taką samą, byle do przodu ;) Przy swoim kolosie przetestowałam kilka metod na początku i ta jednak sprawdza się najlepiej.
OdpowiedzUsuńTempo masz zawrotne, oby tak dalej!
Jestem pełna podziwu i trzymam kciuki aby tak dalej.
OdpowiedzUsuńGdzieś ty taką piękną plażę nietkniętą ludzką stopą znalazła :)