Dziś hafty przygotowane z inspiracji Splocika i jej zabawy "Hafty i przysłowia" :)
Przysłowia na LISTOPAD:
1. Zapalaj kaganek, zanim mrok zapadnie.
2. Żebyś dorszowi włożył marchew do gęby, a pomidora pod ogon, nie stanie się łososiem.
Spodobało mi się bardziej przysłowie nr 1 i to do niego starałam się dobrać jakiś hafcik :)
Nie było łatwo, bo nawijały mi się raczej wzory świąteczne ze świeczkami w roli głównej, a ja chciałam coś nadającego się na celinkowe podusie, bo jakoś niepostrzeżenie "skleiły" mi się te dwie zabawy razem i spodobało mi się takie "przyjemne z pożytecznym" :)
Przeczesywałam internet i nic mi nie chciało wpaść w oko, aż przypomniało mi się o zakupionym kiedyś wzorku
30 uroczych myszek od Marii Brovko :) Bingo!
Zapalaj kaganek zanim zmrok zapadnie to dla mnie takie "najpierw pomyśl, potem rób" :D Lepiej od razu rozwiewać wszystkie wątpliwości niż trzymać je w środku i hodować czarne myśli ;).
Wiadomo, czasem "mrok" dopada nas wbrew naszej woli, zupełnie niespodziewanie, niejako "na zapas" jeszcze zanim coś się wydarzy :) Wtedy też warto go rozpraszać poprzez zapalenie kaganka w postaci pozytywnego myślenia ;) Ta mysia myśląca o jasnym, złotym księżycu chyba tak robi :)
Niestety, wcześnie zapadający zmrok nie pozwala zrobić ładnych zdjęć haftom, więc są jakie są ;) Odrobinę pomogły te brokatowe rameczki :)
Oba hafciki przeznaczam na akcję Celinki.
Zużyłam resztki kanwy i mulin samodzielnie dobierając kolorki, zgłaszam więc hafty również na wyzwanie Igiełki-MB
Strony
piątek, 29 listopada 2019
środa, 20 listopada 2019
A Stitch in Time! [34]
Gdzie się podziało październikowe sprawozdanie z postępów pracy nad ASiT? A właśnie... do tej pory wisiało w postach roboczych. Jakoś ostatnio nie mogę się ogarnąć w ogóle... albo jestem zbyt zapracowana, żeby zajrzeć nawet na bloga, albo przeciwnie, gdy mam wolny dzień to nie zaglądam na bloga z lenistwa... Jeszcze chwilę i pajęczynami zarośnie!
A ja przecież nie porzuciłam haftu, więc przydałoby się od czasu do czasu notkę w moim blogowym pamiętniku zostawić :)
Tak więc dziś postanowiłam się zmobilizować i pokazać Wam ile w październiku przybyło mojego HEAD-a.
Nie da się ukryć, że skupiłam się głównie na moim kolosie, bo haftowanie drobnicy zaczęło mnie ostatnio nudzić i męczyć przez to, że zapracowana jestem bardzo i nie mam czasu na poszukiwanie wzorów, ani na późniejsze zagospodarowywanie mini hafcików.
A z HAED-em jest prosto - przyjdę z pracy, zjemy obiad, ogarnę domowe
obowiązki i mogę od razu oddać się relaksowi, bo wszystko mam
przygotowane i pod ręką. Nie muszę tracić czasu na zastanawianie się co
by tu wyhaftować, na szukanie wzorów, materiałów i dobieranie nici, bo
na takich rozterkach wiele wieczorów schodziło, gdzie nie postawiłam w
rezultacie żadnego krzyżyka. Przy ASiT nie ma już żadnego kombinowania, biorę po prostu tamborek do ręki i moje myśli płyną sobie gdzieś w przestworza, a stres i zmęczenie gdzieś niespodziewanie znika. To mi ostatnio bardzo odpowiada. Jakoś moja kreatywność w hafcie musi chwilowo odpocząć, stąd dość nudno będzie przez jakiś czas na blogu :)
Tymczasem efektem tej nudy jest kolejny wyhaftowany fragment - ok. 10 tys. krzyżyków.
Po zdjęciu ramki zaczyna się już wyłaniać wiosenna półka w pełnej krasie :)
Kolorki mega! Ten słoiczek z guziczkami mnie rozczula :D
Na koniec porównanie postępów:
Uściski!
Subskrybuj:
Posty (Atom)