Listopad już się skończył, więc pora pokazać postępy w ASiT po 11-tu miesiącach haftowania. Wspominałam już tu wcześniej, że był to dla mnie bardzo męczący i napięty miesiąc i z tego powodu postępy te są niestety bardzo malutkie.. Haft miałam w ręku może ze 2 razy... Tak to teraz wygląda:
Eh, ciągle tkwię na tej samej 4-tej stronie wzoru.
Kolorowo jest :)
I porównanie tych mikrych postępów do poprzedniego miesiąca:
Zapraszam też do obejrzenia spóźnialskich bombek z poprzedniego posta i pięknie dziękuję za odwiedziny :)
Fajnie zaczynają już wyglądać te książki:-)
OdpowiedzUsuńJa bym się w życiu nie podjęła tak dużego haftu... podziwiam.
OdpowiedzUsuńPaleta kolorów w tym hafcie jest oszałamiająca ;)
OdpowiedzUsuńPiekny haft. Niewazne jaki postep, wazne ze sprawia przyjemnosc.pozdr.
OdpowiedzUsuńNowe krzyżyki są a to jest najważniejsze :) Feeria kolorów jest zachwycająca :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się napatrzeć, ilość kolorów jest zdumiewająca. Powodzenia
OdpowiedzUsuńchoć mało przybywa i tak gratuluję pomysłu na taki haft:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki bo zapowiada się pięknie :)
OdpowiedzUsuńKibicuję nieustannie. Podziwiam porządek w mulinach, bo u mnie jakoś tak co jakiś czas same sie rozłażą.
OdpowiedzUsuńCiągle trzymam kciuki. Powoli przybywa :)
OdpowiedzUsuńMamo.....a ja narzekam na miks kolorów w moich wyszywankach :D
OdpowiedzUsuńCudowny hafcik.
OdpowiedzUsuń