D jak dane techniczne
Bardzo cenię, gdy hafciarki prezentując swoje prace na blogach podają ich dane techniczne, tzn. informacje o hafcie typu: źródło wzoru, rozmiar, gęstość i kolor materiału, rodzaj użytej muliny, iloma pasmami , własne zmiany wprowadzone wzoru itp.. Wzorem do naśladowania znów jest tu Chaga, której blog to istna hafciarska encyklopedia :) Podawanie danych technicznych haftu to nieocenione źródło wiedzy dla innych, bo same zdjęcia często nie są w stanie oddać wielu szczegółów. Przy okazji testowania wzoru Belle&Boo Halloween przekonałam się, że drobne różnice mają znaczenie (kolor materiału, czy kolor czapki :P). Gdy szukamy inspiracji i widzimy różne wykonania tego samego haftu, to dane techniczne szalenie ułatwiają wybór :) Nie wiem jak Wy, ale ja mam tak, że bardzo rzadko zakochuję się w samym wzorze, a przeważnie w czyimś wykonaniu tego wzoru. Zwykle to właśnie gotowy haft podbija moje serce na tyle, że zaczynam poszukiwać źródła wzoru :))D jak debiut
Debiut, czyli pierwszy raz :) Moje hafciarskie początki opisywałam już kilka razy, więc nie będę Was już zanudzać, ale przecież debiutów jest wiele :) Debiut haftowania na kanwie o coraz mniejszych oczkach, debiut na lnie, debiut w ściegach specjalnych (petit pointach, french kontach) itp.. itd.. Każdy kiedyś coś zaczynał :) A chodzi o to, żeby ciągle się rozwijać i ciągle czegoś próbować :) Uwielbiam blogowe motto Ani Iwańskiej (kobiety o 100 talentach notabene)"Gdy tylko człowiek staje się w czymś mistrzem, winien zostać uczniem w czymś innym" :) Właśnie tak!
D jak dekatyzacja
Podobno każda tkanina bawełniana czy lniana podczas prania kurczy się o ok. 5%. Żeby temu zapobiec tkaniny poddaje się dekatyzacji, czyli działaniu gorącej wody lub pary wodnej mające doprowadzić do skurczenia się włókien i stabilizacji ich wymiarów. Oczywiście dekatyzacja ma największe znaczenie w szyciu, a nie w hafciarstwie, ja jednak zapobiegawczo każdą tkaninę przed haftowaniem dekatyzuję poprzez prasowanie z parą wodną. Pewnie przesadzam, ale szanuję swoją pracę i chcę mieć pewność, że po praniu nic się z haftem nie stanie ;)D jak DFEA Botanique
Seria wzorów botanicznych projektu Veronique Enginger, zamieszczanych głównie we francuskim magazynie "De Filen Aiguille", w których jestem absolutnie zakochana :) Dotychczas popełniłam 3 z serii kwiatowej, ale podobają mi się wszystkie i na pewno wyhaftuję kolejne :)D jak Dimensions
Amerykańska firma produkująca zestawy do haftu, w których użyte są muliny własnej marki. Mogę powiedzieć tylko, że wzory Dimensions ogromnie mi się podobają, jednak przez to, że są niedostępne w Polsce żadnego jeszcze nie popełniłam.. Co prawda wzorów Dimensions pełno jest w internecie, ale mam wrażenie, że w tym akurat przypadku sens ma wyłącznie haftowanie z gotowego zestawu. Chodzi tu nie tylko o użycie muliny własnej marki, ale również o wiele dodatków dołączanych do wzorów.D jak DMC
DMC to przede wszystkim mulina - podstawa mojego haftowania :) Kto z nas nie lubi takiego widoku? :DJa uwielbiam widok tych moteczków, lubię oglądać, przekładać, sortować :) Na bobinki nawijam tylko napoczęte motki, a te nowe przechowuję w oryginalnym motku w pudełeczku :) Przez lata trochę się tych motków nazbierało, wbrew pozorom jednak nie posiadam całej palety DMC, ale też nie czuję takiej potrzeby i specjalnie do tego nie dążę :) Skoro przez tyle lat nie używałam niektórych kolorów, to pewnie nie "mój klimat" :) A jeśli jednak się okaże, że tak to dokupuję według potrzeb :) Uwielbiam ją za bogatą kolorystykę, połysk i jakość, a nie lubię za cenę :P
Oprócz zwykłej muliny bawełnianej firma produkuje też tzw. special effect :) Ja w swej hafciarskiej przygodzie spotkałam mulinę metalizowaną (uważam jednak, że jest fatalnej jakości)
a także igły, bobinki i nici z serii Diamant, którymi gdzie się da zastępuję mulinę metalizowaną.
Generalnie firma DMC to właśnie takie vademecum hafciarki - oferuje chyba wszystkie akcesoria do haftu od aidy po zestawy do haftu :)
D jak doba
Każda z nas pyta dlaczego jest tak krótka :) O tym można by książkę napisać :) Ostatnio furrorę na FB robi wpis Eliane Rosso, a ponieważ nie każda z Was ma konto na FB, a ja nie potrafię wklejać linka do konkretnego posta na Fb, to pozwolę sobie przekleić tłumaczenie tekstu, bo sama nie umiałabym lepiej ubrać tego w słowa :))" Jestem matką. Mam troje dzieci. Poszłam do lekarza, bo mam zanik pamięci i trudności z koncentracją.
Lekarz powiedział mi, że muszę spać 8 godzin na każde 24 godziny.
Mam bóle pleców.
Ortopeda mówi, że muszę robić regularne ćwiczenia fizyczne .
Najlepiej pilates 2-3 razy w tygodniu.
Nauczycielka mojego starszego syna mówi, że dziecko potrzebuje, żeby go monitorować, gdy będzie odrabiać lekcje. Młodszy syn ma również nauczyciela, i także ma zadania, prace, modele i targi kulturalne, cotygodniowe prezentacje w szkole i na dodatek uprawia sport (czeka na mnie z niecierpliwością . Powinnam przecież siedzieć na trybunie honorowej i oglądać mecz).
W sprawie mojego najmłodszego syna lekarz mówi, że dziecku trzeba gotować. W każdym posiłku powinny się znaleźć świeże produkty bez pustych kalorii i wypełniaczy ,po których dzieci mają alergię. Że muszę kupić wszystko świeże, gotować w domu, obierać więcej i rozpakowywać mniej. Nawet jeśli to trwa dwa razy dłużej?
Mój mąż i mój starszy syn mówią, że zdrowe jedzenie jest złe i nie mogą jeść, więc muszę ugotować coś innego.
Eksperci ds. Edukacji i psychologowie mówią, że musisz spędzić 30 minut dziennie z każdym dzieckiem dla jego harmonijnego rozwoju.
Pediatra powiedział, że my dwoje powinniśmy znaleźć chwilę na słońce i spędzić godzinę w odkrytym parku każdego dnia i że to jest dobre dla naszego mózgu.
Miesięczne rachunki mówią, że muszę pracować cały czas.
I jeszcze więcej.
Specjalista w dziedzinie edukacji i rozwoju mówi, że najlepszym rozwiązaniem jest pozwolić dzieciom odkrywać kiedy się bawią nawet jeśli mają się ubrudzić, nawet jeśli oznacza to pranie ubrań każdego dnia.
Specjalista od terapii par mówi, że małżonkowie powinni wyjechać na romantyczną randkę lub spędzać czas razem 1-2 razy w tygodniu. Nauka mówi, że seks to życie, to zdrowie, w którym harmonijnie pary ćwiczą 2 do 3 razy w tygodniu.
Kobiety sukcesu mówią, że kobieta powinna inwestować w swoją karierę, być na bieżąco i chodzić na kursy, a także zarezerwować czas, by zająć się swoim własnym aspektem, którym musisz się zająć.
Psycholog powiedział, że potrzebuję czasu tylko dla siebie.
Więc teraz szukam eksperta od czarów by pokazał mi jak robić to wszystko w ciągu 24 godzin.”
(tekst: Eliane Rosso)
D jak dobieranie kolorów
Generalnie ufam projekantowi i zwykle stosuję kolory wg legendy, jednak w małych hafcikach przeznaczonych na kartki, lub we wzorach z małą ilością kolorów zdarza mi się dobierać mulinę samodzielnie, głównie po to, żeby zużyć zapasy mulin, którymi już nie haftuję (Ariadna) lub resztek mulin bez numerów. Dobieranie kolorów samodzielnie wychodzi mi raz lepiej, a raz gorzej :) Tu lepiej:a gorzej pokażę w jednym z najbliższych postów ;)
D jak Depresja
Niestety żyjemy w trudnych czasach i jesteśmy zasypywani milionami bodźców, za którymi nie jesteśmy w stanie nadążyć. Ciągle słyszę retoryczne pytania "po co ludzie tak pędzą"? Ja mam wrażenie, że to nie ludzie, tylko świat pędzi, a ludzie tylko starają się nie wypaść z tego pociągu. Depresja to poważna choroba, wg statystyk cierpi na nią co 4-ta kobieta i co 5-ty mężczyzna. Mnie też nie ominęła. Jeśli do wpisu Eliane Rosso dodamy jeszcze oczekiwania pracodawcy to pułapka gotowa. Natłok problemów, brak odskoczni i wsparcia powoduje, że wpadamy w tę pułapkę, z której ciężko wydostać się samemu. Umieszczam to hasło w moim hafciarskim alfabecie, bo z jednej strony to znak ostrzegawczy: zdarza się że długotrwały "brak weny" to po prostu objaw depresji, a z drugiej strony to właśnie haft pomógł mi ostatecznie tę depresję pokonać.D jak detale
Ja, fanka haftu krzyżykowego uwielbiam podziwiać detale haftowanych prac. Bardzo często siedzę z nosem przyklejonym do monitora i podziwiam szczegóły i szczególiki haftów :) Często czytam, że przepraszacie, że dodajecie "tyle" zdjęć, a ja cenię to bardzo, gdy mogę pracę obejrzeć z każdej strony, a i zbliżenia poszczególnych fragmentów się znajdą :) Sama robię zdjęcia telefonem i pisałam już kilka razy, że mam problem z tzw. zdjęciami "makro", bo wychodzą mi nieostre. Jednak dzisiaj robiąc poniższą próbkę z mojego tamborka zauważyłam definitywnie, że ogromnie dużo zależy od naturalnego światła. Dzisiaj pięknie świeciło słoneczko, ale w roboczym tygodniu raczej rzadko zdarza mi się szansa na taką sesję ze słonkiem :)D jak dukarka
Bardzo przydatne hafciarkom urządzenie do drukowania wzorów, którego niestety nie posiadam :) Zwykle haftuję bezpośrednio z ekranu monitora lub telefonu lub w razie pilnej potrzeby drukuję wzory w pracy :)D jak dysk zewnętrzny
To pomarańczowe pudełeczko o pojemności 1 TB przechowuje na razie 128 GB mojej miłości i inspiracji :) Pilnuję go jak oka w głowie :)
Uff, to chyba tyle :)) Ale wyszedł tasiemiec :)
Tym razem u Kasi podpinamy do żaby nasze skojarzenia :)
Zapraszam też do poczytania myśli innych hafciarek => KLIK.
Uwielbiam te Twoje tasiemce! Z wielką przyjemnością się w nich zaczytuję :) I już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że kiedyś zbierzesz Alfabet do kupy i będzie kolejna encyklopedia hafciarska.
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się w te Twoje tasiemce i już czekam na następny odcinek. Skojarzenia mnogie ,oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńŚwietne skojarzenia jak zwykle :).
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się tylko z opinią o metalizowanej mulinie DMC. Ona wymaga tylko innego traktowania niż zwykła mulina. Krótkie kawałki i zblokowanie jej na igle, daje zupełnie inny komfort pracy i zapobiega uszkodzeniom delikatnej struktury nitki.
Sposób traktowania tej nitki znam, ale mimo wszystko mam wrażenie, że metalizowana mulina firmy Anchor, czy Kreinik są znacznie lepszej jakości. Nie rwały mi się tak i nie plątały jak DMC, ale doświadczenie z nimi mam tylko jednorazowe, bo posiadam po 1 motku metalizowanego Anchora i Kreinika. Więc nie wiem, czy wiarygodne ;)Generalnie metalików nie lubię w ogóle ;)
UsuńAnchora (coś na L...) nie polubiłam. Kreinik faktycznie niezły do haftowania (chyba mniej mi się podoba sam efekt), ale za drogi i słabo dostępny. Za to Madeira ma fajną paletę metalików, są całkiem fajne :)i trochę już z nimi pracowałam. Choć masz rację i w ogóle metaliki są ciężkie :)
UsuńO dekatyzowaniu nawet nie pomyślałam.
OdpowiedzUsuńA co do danych technicznych to się zgodzę. Są niezbędne, również dla samej siebie (ostatnio nakombinowałam się szukając na jakiej kanwie haftowałam maliny DFEA, żeby zrobić kolejny obrazek pasujący do pierwszego).
Ale rozpisałaś się o ...jednej literce !! Ale miło było poczytać :)
OdpowiedzUsuńA taki widok mulinek to i ja uwielbiam !
Ps. mam miejsce w zabawie podaj dalej- zapraszam ! To i szydełkowego się coś znajdzie :)
UsuńJak ja lubię czytać te Twoje niedzielne skojarzenia. Masz ich całe mnóstwo i takie oczywista że aż sama się dziwie że na nie nie wpadłam. Bardzo lubię mulinę DMC coloris. Co do metalizowanych nici również za nimi nie przepadam , ale fakt efekt dają świetny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że podoba Ci się moje motto z bloga ale z tymi talentami to przesadziłaś. Nie mniej jednak bardzo miło, że o mnie wspomniałaś.
Pozdrawiam serdecznie
Kasiu, brawo za tyle skojarzeń!
OdpowiedzUsuńNajlepszy hafciarski alfabet :-)
Bardzo ciekawy wpis. Będę z niecierpliwością czekać na kolejne literki.:)I postaram się w kwestii danych technicznych.;)
OdpowiedzUsuńD, jak doskonała lektura, bo tak traktuję te Twoje wpisy. Uwielbiam je czytać, pewnie tak samo jak podziwiać Twoje Hafty :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy post! Żyjemy w niezwykle wymagających czasach, w ogromnie szybkim tempie. Dobrze, że mamy pasje, hobby, bo bez tego przyszłoby zwariować. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJaki super opis i ile skojarzeń, jesteś najlepsza w tym :)
OdpowiedzUsuńSuper post hafciarskiego alfabetu! Dobrze się czyta takie tasiemce :*
OdpowiedzUsuńDimensions jest dostepne w Polsce w formie zestawow do haftu w sklepie internetowym needleart :) wlasnie jestem w trakcie wyszywania jednego, maja swoje mulinki na ktorych swietnie sie hafci :p
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPiękności,nie wiedziałam że teraz są takie piękne muliny.Nie umiem tak pięknie pisać.....zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńhaftuję już około 40 lat i znowu dowiedziałam się czegoś nowego:))nie lubię metalików tak jak Ty,ale jeszcze do nich podejdę,bo parę fajnych porad trafiłam i u Ciebie i u koleżanek:)))
OdpowiedzUsuńbardzo fajny alfabet:))
no i proszę jakich to ciekawych rzeczy się człowiek może nauczyć ... haftowałam głównie jako nastolatka ... więc tym bardziej z ciekawością przeczytałam ten i poprzednie wpis :):):)
OdpowiedzUsuńPonownie, świetnie czytało się Twoje skojarzenia. ☺
OdpowiedzUsuń