Strony

sobota, 17 kwietnia 2010

58. The Elderberry Fairy KONIEC !

W końcu udało się! Skończona ostatnia wróżka prezentuje się tak:
 
I w zbliżeniu:
 
 
Tutaj z poprzednimi, które na nią czekają:
 
Niestety nie zanosi się, żeby w najbliższym czasie miały zawisnąć w pokoju córeczki bo przez najbliższe 2 tygodnie jestem sama z dziećmi (szanowny małżonek wyjechał na rehabilitację kręgosłupa) w związku z tym wszelkie wypady do sklepu w poszukiwaniu odpowiednich ramek są raczej niemożliwe. Najbliższe tygodnie będą dla mnie wyzwaniem (praca+dzieci+dom+zajecia dodatkowe = sama) - nie spodziewajcie się więc wielu wpisów :(

Zamykając ostatecznie temat poprzedniej notki, to nie doczekałam się niestety żadnego słowa od tej Pani, ale powiem Wam tylko jedno: WIERZĘ W DOBRO! Przykładem niech będzie mój synek. Wyobraźcie sobie, jaka byłam wzruszona kiedy ten 3,5 letni szkrab wrócił w poniedziałek z przedszkola z biało-czerwoną flagą i chwaląc się, że same dzieci robiły flagi i "pani opowiadała bajki o Polsce", na koniec teatralnie (czyt. po dziecięcemu, w sposób przerysowany) przemaszerował jak żołnierz po pokoju po czym stanął na baczność i zaśpiewał I zwrotkę i refren hymnu narodowego. Naprawdę miałam łzy w oczach :)
Są "nauczyciele" i NAUCZYCIELE prawdziwi.

poniedziałek, 12 kwietnia 2010

57. Smutek

"The show must go on" śpiewał kiedyś wielki Freddie Mercury...

I niezaprzeczalne jest, że po każdej tragedii świat musi się toczyć dalej, jak gdyby nigdy nic. Jednak ciężko było mi dzisiaj wrócić do jakże innej już rzeczywistości. Szpaler flag przewiązanych kirem wzdłuż całej trasy do pracy przypominał, że jest to już inna rzeczywistość, w pracy też ludzie jacyś inni, jakby poważniejsi - niby wszystko tak samo, a jednak inaczej - ubrani w stonowane kolory, przygaszone radia... Dziwny to był dzień - niby normalny, a przez to nienormalny, smutny...

Musiałam się z tym wszystkim oswoić i niepotrzebnie siadłam wczoraj do internetu zaglądając na ulubione blogi bo zamiast znależć pocieszenie lub chociaż odskocznię od myślenia o tej tragedii, znalazłam na blogu osoby, którą bardzo lubiłam i ceniłam, którą uważałam za mądrą i rozsądną kobietę wypowiedź, która mnie oburzyła i osobiście obraziła !!!

ANEK-73 starając się być za wszelką cenę oryginalna obraziła mnie, ale widziałam po komentarzach, że wiele osób również, uważając moje współodczuwanie tragedii narodowej za śmieszne, dziecinne, zbyt egzaltowane ponieważ ja jak wiele innych osób umieściło na blogu żałobny wpis, bo wg niej wykazałam się owczym pędem idąc na Krakowskie Przedmieście zapalić symboliczny znicz, bo uczestniczyłam w "festynie" "trzaskając fotki" podczas przejazdu konduktu z trumną Prezydenta.

***************************************************************************
Droga Aniu (!) - chcę, żebyś wiedziała, że wolność słowa i wolnego wyrażania poglądów również bardzo cenię i dlatego zwykle po prostu nie komentuję kwestii, w których się z Tobą nie zgadzam. Jednak co innego wolność słowa, a co innego obrażanie i osądzanie pogrążonych w smutku i żałobie ludzi. Wiele ludzi, w tym mnie obraziłaś w tym trudnym momencie bo:

1. umieściłam na blogu jedynie zdjęcie zmarłego prezydenta bo wszelkie słowa były wtedy zbędne. Ba... zaślepiona "owczym pędem" umieściłam flagę narodową przewiązaną kirem na balkonie i przy samochodzie........ Boże, jaka ja jestem nieszczera!?

2. Pojechałam z rodziną w sobotę na Krakowskie Przedmieście, tak jak wielu innych ludzi i zapewniam Cię że to nie był owczy pęd, tylko potrzeba serca zapalenia im symbolicznego znicza, czułam potrzebę pojechać w ten "owczy pęd", a nie na zakupy tak jak Ty (choć tego też nie neguję jeżeli było Ci tam lepiej) bo jest mi po ludzku żal tych ludzi, bo po ludzku współczuję ich rodzinom, bo jako Polka czuję, że powinnam docenić ich służbę dla ojczyzny...
Zginęło tyle osób, tak bardzo zasłużonych dla Polski, którzy poświęcali swoje życie, często kosztem czasu dla swoich rodzin w służbie dla Polaków - dla Ciebie i dla mnie... i również w naszym imieniu polecieli do Katynia...

3. Pojechałam w niedzielę uczestniczyć w kondukcie z trumną prezydenta i zapewniam Cię, że wydarzenie to, które przyciągnęło w to miejsce wiele tysięcy ludzi nie miało w sobie nic z festynu! Ludzie "trzaskając fotki" płakali. Ba, ja sama też trzasnęlam fotkę (!). Zrobiłam to po to, żeby po latach, kiedy moje dzieci dojrzeją, kiedy im będę o tym opowiadać wyciągnąć to zdjęcie i pokazać im, że byliśmy tam, że uczestniczyliśmy w tym wydarzeniu, żeby - patrząc na to zdjęcie po latach - samej wspominać uczucia, które teraz mi towarzyszyły.

Oczekiwałam od Ciebie przeprosin (jeżeli nie publicznie to chociaż maila), w zamian nagle zostały usunięte wszystkie komentarze osób, które tak jak mnie oburzył Twój wpis i włączyłaś moderację komentarzy publikując tylko te przychylne sobie. Kiedy w kolejnych postach potwierdzałaś tylko swoje słowa, zaczęłam Ci współczuć bo to nagle ty biedactwo byłaś atakowana...

Ania, tak bardzo kochająca wolność słowa i nagle stać ją tylko na moderację komentarzy i na kliknięcie przycisku usuń przy niewygodnym komentarzu???? Takiej Cię jeszcze chyba nikt nie znał?

Najbardziej smutne jest to, że napisała i potwierdziła te słowa nauczycielka języka polskiego... Jak można się dziwić że młode pokolenie ma coraz mniej wartości mając takich wychowawców??? :(

Po co napisalam tego posta? - Bo jest mi bardzo smutno, ale przede wszystkim po to, bo nie pozwolę nikomu w imię "wolności słowa" mnie i wszystkich tych którzy wtedy cierpieli obrażać i osądzać, szczególnie w takiej chwili - to jest jak kopanie w brzuch leżącego...

Proszę, nie komentujcie tego wpisu. Nie miałam zamiaru wywoływać dyskusji, a jedynie wyrazić swój sprzeciw wobec krzywdzenia innych pod pokrywką "wolności" i "chęci bycia oryginalnym".

Niech każdy ma własne poglądy, przekonania i na własny sposób odczuwa - tak być powinno, ale nie wolno deptać innych PANI NAUCZYCIELKO!

sobota, 10 kwietnia 2010

56. (*)(*)(*)

Ja wciąż nie mogę uwierzyć.................... :(