Strony

środa, 31 stycznia 2018

Hand Made świętuje 2018 rok i realizacja moich postanowień w styczniu :)

W tym roku kontynuuję zabawę u Reni "Handmade świętuje cały rok" i to nawet podwójnie, bo w 2018 roku Hand Made świętuje z Małą Mi :) O szczegółach poczytacie TUTAJ i TUTAJ.
Wszelkie zabawy niesamowicie mnie motywują do tworzenia, i choć zawsze mam wrażenie, że ich za dużo i często robię wszystko w ostatniej chwili, to jednak jestem pewna, że bez tych wyzwań wiele prac w ogóle by nie powstało :) Jakoś nie potrafię się sama dyscyplinować :P
Zacznę od połączonych banerków:

Podobnie jak w roku ubiegłym, mój Hand Made będzie świętował na własnych zasadach, bo zamiast prezentów (które na bieżąco robię w zależności od potrzeby) będę robiła ozdoby choinkowe - głównie techniką frywolitki. W tym miesiącu moja wymęczona bombka :) Wymęczona, bo brak weny i częste pomyłki odbierały mi trochę przyjemność jej tworzenia :)
Ale dzisiaj przysiadłam, wykończyłam i jest! Udało się w terminie zamknąć wszystkie zabawy :))

Wzór na bombce pochodzi z książki "Occhi Schiffchenspitze Frivolite" M. Langwieser i T. Scharowej. Nitka Ariadny 30x4.
Do zrobienia bombki wykorzystałam ostatnią przezroczystą szklaną kulę o średnicy 8mm, którą kupiłam jeszcze przed świętami. Wtedy zrobiłam 3 bombki, które można obejrzeć TUTAJ i muszę przyznać, że pięknie prezentowały się na choince :)) Tak mi się ten pomysł spodobał, że jeśli teraz (po sezonie) uda mi się gdzieś jeszcze dokupić takie kule, to postaram się co miesiąc chociaż jedną ozdobić frywolitką, żeby do końca roku mieć komplet 12-tu bombek :) Myślę, że w takiej ilości już będą widoczne na drzewku :)
Nie mogło jeszcze zabraknąć zdjęcia z moim modelem :)
A teraz podsumowanie realizacji noworocznych postanowień, czyli zabawy z Małą Mi :) Moje postanowienia wypisałam w TYM poście. Postanowienia ambitne, to i ambitnie przystąpiłam do ich realizacji :DD Samą ilością postów w styczniu pobiłam swój zeszłoroczny rekord - 16 postów w miesiącu! Ale, żeby ostudzić euforię napiszę, że był to raczej wyjątek i zbieg okoliczności, na które wpływ miały przede wszystkim ferie i 2-tygodniowa nieobecność dzieci w domu ;) Myślę, że w kolejnych miesiącach będzie już tylko gorzej, szczególnie wiosną i latem, gdy będę musiała zmierzyć się z remontem mieszkania...
Ale wracając do stycznia, to był pomyślny robótkowo miesiąc! Oto moja droga do realizacji postanowień:

    1. Publikować posty na blogu nie rzadziej niż 1 raz w tygodniu.  => Zrealizowane!
    2. Systematycznie co miesiąc stawiać krzyżyki w ASiT.  => Zrealizowane! Efekt tradycyjnie pokażę na początku następnego miesiąca.
    3. Skończyć haftowanie Odalisque.  => W trakcie realizacji! Skończyłam kolejną stronę wzoru, co można zobaczyć TU.
    4. Wyhaftować przynajmniej 1 wzór z prezentów otrzymanych od Mikołaja :)  => Klapa! Chociaż ręce mnie świerzbią do rozpoczęcia fig, po tym jak zajawkę pokazała Aga Jarzębinowa TU :)
    5. Wyhaftować 10 kwadracików kołderkowych lub celinek. => Udało się wyhaftować aż 2 kwadraty, które pokazywałam TU i TU. 
    6. Wytrwać w zabawach blogowych, do których się zapisałam :)   => Udało się zrealizować wszystkie styczniowe zabawy :) Hura!!
    7. Spróbować Needlepointa, bo to technika, którą od dawna skrycie podziwiam np. u Tereni, a ostatnio u    Uli :)  => Klapa! Niestety jeszcze nie miałam czasu się tym zająć ;)
    8. Dalej oswajać swoją maszynę do szycia i opublikować w tym roku przynajmniej 2 posty z uszytkami mojego autorstwa :D   => Cel w trakcie realizacji! Dzięki feriom nauczyłam się wszywać kryty zamek => TU
    9. Odświeżyć szatę bloga, a przede wszystkim stworzyć zakładkę z galerią moich prac. Niestety jestem kiepska w poruszaniu się po blogspocie od środka, ale muszę się w końcu nauczyć :) Ileż można prosić dzieci o pomoc :P   => Klapa! Nie miałam czasu się do tego zabrać i chyba z góry zakładam, że się nie uda :( Pisałam, że jestem z pokolenia BC (Before Computers) :DDD Wczoraj przez przypadek usunęłam komentarz jednej z Was i pojęcia nie mam, jak go przywrócić :P
    10. Bardziej polubić się ze swoim kontem na Instagramie i Facebooku i na bieżąco pokazywać tam co się u mnie aktualnie dzieje. Zauważyłam, że większość blogerek częściej jest aktywna w mediach społecznościowych (przecież to szybciej!), u mnie jest odwrotnie.  Cóż, jestem z pokolenia BC :)   => Klapa na całej linii!! Odwrotnie do postanowienia zrobiłam sobie internetowy detoks przez miesiąc, bo same wiecie, ile czasu pożera internet.. Praktycznie zniknęłam z FB i Instagrama i myślę, że właśnie to zaowocowało taką ilością prac w styczniu. Z jednej strony cieszę się, że dużo więcej czasu miałam na haftowanie, ale kosztem czegoś ;) Czyli, albo rybka, albo akwarium!
    11. Pojechać do Łodzi na wystawę "Inspirujemy kolorem".
    12. Pojechać na Warsztaty Twórczo Zakręcone w Ustroniu - choć to raczej marzenie, niż plan :)   => 11 i 12 to postanowienia na przyszłość :) 

    Podsumowując, na 10 możliwych do realizacji w tym miesiącu postanowień, realizacji doczekało się aż 6. Rok więc zaczął się bardzo dobrze, dalej będzie raczej gorzej  :) Ależ się rozpisałam :D
    Jeśli mieliście siłę to przeczytać to szacun! Dziękuję, że jesteście!

    wtorek, 30 stycznia 2018

    Takie sobie gąski, czyli kocham frywolitkę - lekcja #5

    Oj nie szła mi frywolitka w tym miesiącu niestety.. Co wzięłam czółenka do ręki to nic nie wychodziło, albo błędy natychmiast robiłam, aż w końcu na sam widok czółenek niemoc mnie ogarniała jakaś.. No, totalny brak weny :(

    Jednak koniec miesiąca zbliża się nieubłaganie i coś tam powinnam przygotować na 5-tą lekcję cyklu Kocham frywolitkę, której tematem były kółeczka gęsiego..Szczegóły u Justynki TUTAJ.
    Nie chciałam się tak zupełnie poddać, bo mimo chwilowej niechęci, nie ulega wątpliwości, że frywolitkę kocham :) Myślałam, dumałam, próbowałam czegoś ambitniejszego i nic nie wychodziło, a czas uciekał..  Aż w końcu  z braku czasu i weny poszłam na łatwiznę  i powstały dziś wieczorem kolczyki sposobem Muscan i prawie identyczne w formie, tylko ja nie miałam żadnych wisiorków ;) Ale takie skromne nawet bardziej mi się podobają :)
    Łatwo nie było, gdyż ja biżuterii nie robię, bo jakoś nie noszę, w domu więc nie miałam żadnych "półfabrykatów", a dla lekcji specjalnych zakupów nie chciałam robić, bo wysyłka droższa niż towar ;) Ostatecznie rozbroiłam jakieś  stare kolczyki w celu zdobycia bigli, użyłam zdobycznych koralików i jakiejś metalicznej nitki bez nazwy, która niestety bardzo cieniutka była i rwała mi się kilkukrotnie, aż miałam chęć rzucić wszystko w kąt...
    Ale cierpliwość mury kruszy i ostatecznie wyszło coś takiego:


    Szału nie ma, ale lekcja odrobiona :)

    niedziela, 28 stycznia 2018

    Bingo-nie-bingo, czyli styczeń z Anią :)

    Po rocznej przerwie wróciłam do kartkowania z Anią :) Przyznam, że zasadniczy wpływ na tę decyzję miała zmiana zasad w tym roku - wystarczy zrobić tylko jedną kartkę! Kto mnie odwiedza ten wie, że moje kartki zawsze zawierają haftowane elementy, dlatego też są bardziej czasochłonne, a konieczność przygotowania 3 kartek zniechęciła mnie do udziału w zabawie w zeszłym roku, bo bałam się, że się nie wyrobię.
    Teraz jednak nie oparłam się pokusie i przynajmniej jedną kartkę wg wytycznych Ani postaram się w każdym miesiącu przygotować :)
    A w styczniu króluje bingo!

    Mnie w styczniu dopadło jakieś hafciarskie ADHD i przygotowałam aż 3 kartki!
    Wszystkie zdjęcia nocne, czego bardzo żałuję, bo nie oddają wiernie wyglądu kartek. Niestety innych nie będzie, bo w tygodniu, gdy wracam z pracy i tak już jest ciemno..

    Kartka na Boże Narodzenie to linia choinka-zielony-nitka (sznurek).
    U mnie w roli głównej hafcik Veronique Enginger, w którym "spolszczyłam" napis :)


    Kartka okolicznościowa to linia napis-fioletowy-kwiat (roślina).
    W roli głównej konturowy hafcik motylka wśród kwiatków i listków robionych "z pamięci". Dzięki zabawie u Splocika zaczynam chętniej stosować inne ściegi niż krzyżyk, z czego bardzo się cieszę :)


    Ostatnia wielkanocna to min. 3 elementy wybrane z tabeli - u mnie pisanka-zielony-nitka (sznurek)-napis-kwiat :)



    Na koniec obowiązkowy kolaż dla Szefowej :)

     I banerek zabawy
    Hafciki motylka i pisanek dodatkowo zgłaszam do zabawy Igiełki-MB "Wymiatamy resztki", bo powstały z resztek mulin widocznych na zdjęciu :)

    Sama jestem ciekawa na ile mój, ocalony od zapomnienia dzięki Monice,  worek resztek uszczupli się na koniec zabawy ;)

    środa, 24 stycznia 2018

    Choinka 2018 - podsumowanie stycznia :)

    Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenie Magda z bloga Mniej Słów mocno zainspirowała mnie swoimi przecudnymi serduszkami, które można zobaczyć TU. Już wtedy pomyślałam sobie, że to świetny pomysł haftować co miesiąc kilka wzorków, żeby przed kolejnymi świętami móc wyczarować z nich zawieszki na choinkę. Zamiar wykiełkował już wtedy, ale o to, żeby nie był to słomiany zapał zadbała Kasia XGalaktyka organizując zabawę "Choinka 2018" :)
    No, nie zastanawiałam się ani chwili! :D

    Ja w ramach tej zabawy będę pokazywać na bieżąco same hafciki, a dopiero w grudniowym poście pokażę ich zbiorcze zagospodarowanie, bo po pierwsze, powstaną za jednym bałaganem, a poza tym zależy mi na tym, żeby były wizualnie spójne. Czy to będą serduszka, bombki, czy jeszcze coś innego - tego na razie sama nie wiem :) Mam czas na decyzję do finałowego posta :)

    Postawiłam na wzorki Veronique Enginger - nuda, ale ja je uwielbiam!
    Mam nadzieję, że uda mi się wyszyć co najmniej 2 hafciki w miesiącu :) W styczniu hafciki z broszury, do której już niejednokrotnie sięgałam, bo zwiera genialne wzory w pięknej, świątecznej kolorystyce: "La grande histoire de Noël N°2". A oto moje hafciki:
    I w zbliżeniach, oprószone klimatycznie sztucznym śniegiem ;) Domek:
    oraz dziewczynka z reniferem :)

    A ponieważ Kasia dopuściła łączenie zabaw i wszystkie prace związane ze świętami, to dorzucam jeszcze  styczniową karteczkę zrobioną w zabawie u Uli, którą pokazywałam TUTAJ :)
    Na koniec kolaż moich styczniowych prac:
    Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słówko, w szczególności słowa pochwały nad poduchą pokazaną w poprzednim poście :) Poczułam się bardzo doceniona :)

    wtorek, 23 stycznia 2018

    Odrobione pół lekcji, czyli szycie z Renią - lekcja 9 :)

    W miniony weekend, korzystając z okazji, że dzieci wybyły na ferie z domu, znów wyciągnęłam maszynę do szycia. Motywacją była 9-ta lekcja szycia zadana przez Renię. Szczegóły TUTAJ.

    Jak przeczytałam temat lekcji to włosy stanęły mi na głowie :)) Ja i patchwork ?!! Kryty zamek?!! Toć ja żadnego jeszcze nie potrafię wszywać! Moje umiejętności w kwestii szycia są wręcz znikome, ale.. skoro już tą maszynę dostałam, to wypadałoby ją choć trochę oswoić :) A skoro nadarzyła się podwójna okazja, tj. spokój w domu + motywacja Reni - no to nie nie mogłam tego zmarnować :D

    Ochłonęłam, ale choć wcześniej naoglądałam się przeróżnych filmików i tutoriali jak wszyć zamek kryty, to i tak miałam jeden wielki mętlik w głowie, bo żaden tutorial nie był dla mnie wystarczająco jasny, albo zawierał jakieś udziwnienia... Jednak postanowiłam spróbować :)

    W pierwszej kolejności udałam się do pasmanterii, gdzie wypatrzyłam śliczną bawełnę, wtedy jednak nie wiedziałam co i jak uszyję i nie umiałam dobrać rozmiaru zamka. I tu pani w pasmanterii doradziła mi taśmę suwakową (nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje :D).

    Wróciłam do domu i znów zaczęłam dumać, ponownie przeszukiwać internet, aż pomyślałam - raz kozie śmierć!
    Moim celem była poducha z krytym zamkiem!
    Co prawda Renia zadała nam na lekcji 2 tematy: kryty zamek + patchwork, ale z tego drugiego zrezygnowałam od razu - za wysokie progi dla osoby, która dopiero kilka razy obsługiwała maszynę do szycia :P Skupiłam się więc na zamku :)

    Z różnych źródeł pozbierałam różne rady i do dzieła :) Wykroiłam kwadrat na przód oraz dwa prostokąty na tył - w jednym doliczyłam zapas 1 cm na suwak, a w drugim 3 cm na listwę zasłaniającą suwak. Na obu częściach tyłu wszyłam taśmę suwakową przy samym brzegu (dużym ułatwieniem było, że taśmę można rozdzielić na 2 osobne części), choć i tak nie było łatwo, bo mimo szpilkowania mi "zjeżdżała".. 
    Później węższą część zaprasowałam przy samym suwaku, a szerszą złożyłam według zaznaczonych wcześniej nacinków. Listwę przyszyłam od strony taśmy suwakowej po tym samym szwie.

    Założyłam suwadełko (to zapięcie suwaka) - i zadziałało :D
    Potem już poszło z górki :) Zszyłam wierzch ze spodem, przewlekłam na prawą stronę i wyprasowałam. Na koniec mydełkiem krawieckim wyrysowałam kwadrat w odległości 4 cm od brzegu i przeszyłam wkoło - powstała taka a'la lamówka, czy jak to się tam nazywa ;) Nawet mi się spodobał ten efekt - taka zwykła - niezwykła poducha :))

    Tylko tak byłam zaaferowana tym suwakiem nie zrobiłam zdjęć dalszego szycia, ale gotowa poducha wygląda tak:
    Główny bohater - suwak :) Dzięki listwie nie widać, że krzywo wszyty ;)
    Cały tył:
    A tu przód:
    I efekt końcowy :)
    Jak na moje możliwości, to muszę przyznać, że jestem z siebie dumna, a jak jeszcze Renia pochwali to już pęknę z dumy :DDD


    A zakończę post miłym akcentem, bo dotarła do mnie przesyłka od Hanulka za wygraną w TUSAL-owej zabawie :) Wiedząc jakie cudności Hania pokazuje na blogu, dreszczyk emocji towarzyszył mi przy otwieraniu koperty, bo szczerze liczyłam na coś wykonanego własnoręcznie przez Hanię :) Oczywiście nie zawiodłam się, bo pierwsze co wyjęłam z koperty to to cudowne biscornu :)
    Obejrzałam z każdej strony i powiem Wam, że perfekcja wykonania wprawiła mnie w zachwyt :)

    Idealnie piękne krzyżyki, drobniutkie koraliki, idealne szycie i mój ulubiony len wzbudziły po prostu mój podziw :)
    Do kompletu różana karteczka z gratulacjami:
    Nie wiem, czy to przypadek, czy też Hania zapamiętała, że kocham róże, ale poczułam się wspaniale, że dostałam własnoręcznie zrobiony upominek z uwielbianym przez mnie motywem :) Już mi tęskno za latem i zapachem róż :)
    A tu cała zawartość paczuszki :)

    Haniu, jeszcze raz Ci dziękuję za ten cudny prezencik 😘

    piątek, 19 stycznia 2018

    Hafty i przysłowia #2 - tym razem o przyjaźni i o resztek wymiataniu :)

    Po strasznie nudnej Odalisce, którą pokazywałam w poprzednim poście, potrzebowałam prostego i kolorowego przerywnika, żeby znów wróciła mi radość tworzenia :)
    Przy okazji, ogromnie Wam dziękuję za tyle motywacyjnych kopów, żeby haftować Odaliskę dalej. Ciężko jest, ale dam radę :) Ponieważ wiele z Was było zdumione po przeczytaniu, że haftuję ją 12 lat, to wyjaśnię, że pisząc to zastosowałam skrót myślowy, bo rzeczywiście zaczęłam haftować ten wzór w 2006 r. będąc w ciąży z moim synem, ale potem haft ten miał różne przygody i wielokrotnie  trafiał na dno szuflady na miesiące i lata = jak to w życiu :)
    No i tyle się uzbierało... Nie wiadomo kiedy :)

    Wracając do przerywnika,to była chwila i czysty przypadek, że zobaczyłam ten wzór, właśnie wtedy gdy zmęczona Odaliską i tęskniąca za dziećmi, które pierwszy tydzień ferii spędzają na zimowiskach, potrzebowałam jakiegoś łatwego hafciku dla odprężenia :)

    Wzór od razu skojarzył mi się z zabawą u Splocika w "Hafty i przysłowia", którą co prawda miałam już w styczniu odhaczoną - TUTAJ zmierzyłam się z pierwszym przysłowiem, no to teraz drugie:

    2. Dwaj wierni przyjaciele - jedna dusza w różnym ciele.
    Nie wiem, czy się ze mną zgodzicie, ale moim zdaniem najprawdziwsza jest przyjaźń pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem :) Szczera, oddana i bezinteresowna :)
    Dowodem niech będzie to zdjęcie, a takie obrazki widuję dość często :)
    Ścieg specjalny - dwa rodzaje łąńcuszka - zastosowałam tym razem robiąc kwiatki.
    Hafcik, jak i poprzedni w tej zabawie, posyłam do "Kołderek za jeden uśmiech" :)

    A teraz o resztek wymiataniu :) Monika - IgiełkaMB miała kapitalny pomysł proponując wyzwanie polegające na wykorzystaniu resztek starych mulin :)

    Wyzwanie zrobiło się bardzo popularne na blogach, więc ja również pogrzebałam w czeluściach przydasiowej szafki :)
    Co prawda, haftując małe kartkowe wzorki staram się na bieżąco korzystać z "resztek", ale właśnie - termin ten dla każdego może mieć inne znaczenie :) Co oznacza dla mnie?

    Ja już od dawien dawna haftuję wyłącznie muliną DMC. Dla mnie więc "resztki" to każda inna mulina niż DMC.
    A zobaczcie tylko, ile to ja mam tych"resztek" :) Głównie Ariadna ze starą numeracją:


    Chiński zamiennik DMC - 50 motków, które kupiłam czytając zachwyty nad nimi na FB - większego shitu jeszcze nie widziałam...
    Zobaczcie tylko jak wygląda ta nitka po wypruciu ok. 20 krzyżyków...
    Już chyba 40-letnie muliny Odry są lepszej jakości :/


    I Ariadna z nową numeracją - prezent na ostatnią Gwiazdkę:
    Prawda, że dla prawnuków wystarczy? :D
    Właśnie te "resztki staram się na bieżąco wykorzystywać w drobnych hafcikach, np. na kartki.

    Ale dzięki motywacji Moniki dokopałam się do prawdziwych resztek... Wielka torba, do której z 10 lat nie zaglądałam, a w niej kłębowisko starych mulin...
    I właśnie z tej torby postanowiłam wymiatać resztki na wyzwania u Moniki :) W dzisiejszym hafciku zagospodarowałam takie - niektórych już ostatnie niteczki - i o to chodzi!
    Na styczniowe wyzwanie "Wymiatamy resztki" zgłaszam oba hafciki:
    Strasznie długi post wyszedł dzisiaj, ale jeszcze muszę, bo się uduszę, pochwalić się przesyłką, którą odebrałam dziś z poczty :) Jest to nagroda od Ani z Kreatywnej Jacewiczówki za udział w zabawie "Rok z misiem Fizzy Moon". Po otworzeniu koperty moją uwagę od razu zwrócił igielnik-kapelusik - specjalność Ani :) Spójrzcie tylko jak pięknie przybrany! Ania mogłaby być modystką i zawodowo robić kapelusze :)
    A oprócz tego ślicznego igielnika dostałam jeszcze cały raj dla hafciarki :) Kanwy, tamborek, muliny DMC, bobinki, wstążki, sznureczki i wszystko to co na zdjęciu :) Ogrom samych przydatnych rzeczy za które Ani bardzo serdecznie dziękuję!

    I to tyle na dzisiaj :) Jeśli dobrneliście do końca to bardzo Wam dziękuję za odwiedziny :) Do następnego posta :)