Dziś przypada Międzynarodowy dzień frywolitki, a ja sobie świętowałam na działeczce supłając VII rządek Renulkowej wiosennej serwetki :) Słonko grzało, ptaszki ćwierkały - ach! kocham Cię wiosno!
Tak było tylko rano, przy kawce, a potem tak słodko już nie było... Wertykulowanie trawanika, przycinanie róż i wszystkich innych krzaków, grabienie, sprzątanie rabat, nawożenie itp... itd ... ruszyć się teraz nie mogę! :((
Ale pozostańmy przy efekcie końcowym poranka :)
Śliczna serwetka, pogoda sprzyjała to ja też na działce się wybrałam i podobnie grabilam, byliny posadzilam ale corunia za długo nie pozwoliła tak pracować wiec ja ruszać się mogę:-) jutro niedziela wiec dużo odpoczynku życzę:-)
OdpowiedzUsuńCzłowiek to jednak dziwne stworzenie, napracuje się, boli go każda cząsteczka, a kocha to grzebanie w ziemi;) Serweta cudowna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko:)
Piekna!
OdpowiedzUsuńCały czas jestem zachwycona tą serwetą :)
OdpowiedzUsuńŚliczna!
Jestem pełna podziwu, istne cudo!
OdpowiedzUsuńCudowna!
OdpowiedzUsuńfrywolitkę podziwiam serdecznie, sama mam lewe do tego ręce...
OdpowiedzUsuńBardzo misterna praca! Podziwiam tym bardziej, że frywolitka to dla mnie czarna magia!
OdpowiedzUsuńCudo!!!
OdpowiedzUsuńBardzo pracochłonna, ale efekt zachwyca :-)
Pięknie przybywa :-)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna serwetka!
OdpowiedzUsuńŚliczna, gustowna serwetka :-)
OdpowiedzUsuńPięknie ją sobie supłasz :)
OdpowiedzUsuńChylę czoła! Cudo! :)
OdpowiedzUsuń