Strony

piątek, 29 grudnia 2017

Początki mojego szycia ;)

Na początku bardzo Wam dziękuję za tak ciepłe przyjęcie moich frywolitkowych bombek :)
Reniu, takie przezroczyste szklane bombki kupiłam przed świętami w Auchan. Frywolitka pięknie się na nich prezentuje i aż żałuję, że nie kupiłam ich więcej.

Dziś również będzie świątecznie, choć chwalić się będę zupełnie dla mnie nową dziedziną rękodzieła :)
Jakiś czas temu w TYM poście chwaliłam się maszyną do szycia, którą dostałam w prezencie urodzinowym. Było to we wrześniu i od tego czasu starałam się oswoić to ustrojstwo :) Na początku to była masakra i choć post ma tytuł "Początki mojego szycia", to nie będę Wam przecież pokazywać kilometrów przeszytych ścinków, czy byle jak obrębionych ścierek kuchennych :D Pokażę pierwsze uszytki z których jestem zadowolona, ba!.. wręcz dumna, choć jeszcze mają masę błędów, ale to nieważne, w końcu nie od razu Kraków zbudowano :) Muszę przyznać, że święta były doskonałą motywacją do nauki i trenowania umiejętności :))

Po pierwsze nauczyłam się szyć proste kopertowe rogi, czego dowodem jest ta oto świąteczna serwetka :)

Metoda "na ekierkę" :P

 Wprawne krawcowe zauważą na pewno, że idealnie nie jest, ale nic to :) Ja jestem dumna! Teraz szycie wszelkich serwet, obrusów, czy podkładek pod talerze to pikuś :)

Po drugie, zawzięłam się i uszyłam woreczki prezentowe z tunelikiem:)
Nawet naszyłam na nie pseudo-aplikacje gęstym zygzakiem w ramach ćwiczenia prowadzenia tkaniny, co wyszło... cóż... raczej średnio, ale proszę wybaczyć nowicjuszce :P Na drugim woreczku pokusiłam się o naszycie wyhaftowanego motywu Veronique Enginger, ale stwierdzam, że jeszcze zdecydowanie za wcześnie na takie manewry :)
Szkoda haftu :P  Cóż, ambitna chciałam być :D
Woreczki dostały też czerwoną podszewkę, sznurki takie co akurat miałam pod ręką i ostatecznie wyglądały tak:




Jak na początek mojej krawieckiej przygody jestem z siebie zadowolona. Teraz przynajmniej wiem co poprawić, a z każdym następnym szwy będą prostsze :) Wypełnione prezentami woreczki trafiły pod choinkę, pod którą grasuje kot i dlatego ciągle leżą pod nią strącone ozdoby i stos strzepanych igieł :)
Moje uszytki podrzucam do żabki na blogu Reni, bo pasują do grudniowego tematu cyklu "Szyję sobie".
A skoro o prezentach mowa, to pochwalę się tymi, które ja znalazłam pod choinką:)
Ograniczę się tylko do tych bliskich sercu rękodzielnika :)
Przez sieć z wielkiego świata Mikołaj przysłał wzory Ekateriny Volkovej
 Pierwsze wskoczą na tamborek figi, które mnie po prostu urzekły, potem pigwa, na którą napaliłam się podziwiając mistrzowskie wykonanie Agi Jarzębinowej :) A śliwki i brzoskwinie dorzuciłam niejako w gratisie korzystając z promocji na stronie autorki :)

A od mojego kochanego, najmłodszego w rodzinie "Mikołaja" otrzymałam m.in. taki podarek :)


Wzruszył mnie bardzo, bo mój synek przeznaczył na ten prezent swoje kilkumiesięczne kieszonkowe i  "załatwił" to zupełnie samodzielnie, w tajemnicy przed wszystkimi domownikami.
Byłabym już zupełnie w siódmym niebie, gdyby nie "pomoc" Pani w pasmanterii, która poradziła małemu chłopcu, że jak kupi taką mulinę, to podaruje mamusi dwa razy więcej nici i mamusia będzie bardziej zadowolona z tego, że dostanie dużo większy prezent. No cóż... jest zupełnie odwrotnie, a Pani sprzedawczyni zrobiła niedźwiedzią przysługę, ale jeszcze nie to było najgorsze..


W głowie mi się nie mieści, że w cenie 1,40 zł za motek można sprzedać komuś muliny jak na powyższych zdjęciach, tzn. bez banderoli z nr koloru i przebarwioną.. Pani w pasmanterii pozbyła się z radością zalegającej muliny wciskając ją dziecku, ale... pozostawię to bez komentarza...

I tak dzięki Mikołajowi mam mnóstwo muliny, której nie używam w swoich pracach, bo haftuję tylko DMC... :D
Widać kolejne lata również będą stały pod znakiem kartek, kwadracików na kołderki za jeden uśmiech, celinek i nie wiem co tam jeszcze wymyślę :P Mulina, jaka by nie była, nie może się przecież zmarnować :DDD

Ale to nie koniec prezentów, bo jeszcze dzisiaj odebrałam od kuriera paczkę od Moniki z bloga mikaglo.blogspot.com, mistrzyni origami modułowego :) W paczce znalazłam takie cuda, że napatrzeć się nie mogę, a pokażę Wam to wszystko w jednym z kolejnych postów :)

17 komentarzy:

  1. Pierwsze koty za płoty :)
    Wzory są cudne :)
    Brawo dla synka! Co do pani sprzedającej... cóż... są ludzie i ludziska...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszyłam się razem z Tobą, że masz tak kochanego synka. I aż się trochę z nerwów zatrzęsłam, gdy zobaczyłam co Mu wcisnęła. Sama pracuję w handlu i wiem na czym polega wciskanie klientom (ze mnie się śmieją że nawet lód do lodówki sprzedam) ale nigdy, przenigdy nie potraktowałabym tak dziecka! Dorosły może sam decydować czy da sobie coś wcisnąć, a dziecko ślepo nam zaufa. Oj szkoda słów....
    A co do twojego szycia, to chylę czoła, bo ja mam maszynę od bardzo dawna i ograniczam się tylko do podwijania spodni. Nie mam do tego w ogóle ręki. A Ty mało że uszyłaś piękną serwetkę to jeszcze te cudne woreczki, mi mowę odjęło :) Wszystkiego dobrego na Nowy Rok Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz prawo być z siebie dumna- bo ja z Ciebie jestem;D
    fantastycznie wygląda serweta, a uszycie takich rogów jest problematyczne.
    Woreczki są rewelacyjne, a aplikacje przecież takie miały być i już (następne będą idealne) Co do sprzedawczyni to chyba poszłabym do niej i powiedziała co o niej myślę, a w tej chwili myślę bardzo źle.

    Bardzo sie cieszę że dołączyłaś do nas i nie poddawaj sie początki zawsze i wszędzie są trudne, ale późniejsza satysfakcja ogromna:)
    pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. piękny początek szyciowego życia:)
    ech babsko /cóż widać chciałą się pozbyć byle czego szok/

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekochanego masz synka! A co do pani z pasmanterii to szczyt chamstwa tak z dzieckiem postąpić! ;/
    Początki szycia wspaniałe (ja od dwóch lat się nie oswoiłam z maszyną :P)! Podziwiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne prace wykonałaś, masz kochanego synka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Synek spisał się na medal! Tego co zrobiła pani sprzedająca nawet nie skomentuję, bo na usta cisną mi się same niecenzuralne słowa...
    Widać, że polubiłyście się z maszyną do szycia, aż zazdroszczę Ci talentu :) Serwetka i woreczki są przecudne!
    Kasiu, mam pytanie. Gdzie kupowałaś tło fotograficzne? Zastanawiam się nad zakupem, ale nie mogę znaleźć małego formatu, wszędzie są ogromne rozmiary.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, tło jest z Aliexpress. Kosztowało chyba 3$. W jakiejś wolnej chwili napisze post co i jak warto tam kupić :)

      Usuń
  8. cudowni ci Twoi Mikołajowie...oj cudowni :)Pozazdrościć takich prezentów Kochana:)
    Oglądam Twoje szycie...coś tu oszukujesz,że to Twoje szyciowe początki kochana ;):)
    Wszystko piekne,równiutkie i sliczne!

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie Ci idzie!
    Synek przekochany, że wpadł na taki pomysł, ale na tą babę z pasmanterii, to brakuje cenzuralnego słownika... co za babsztyl!

    OdpowiedzUsuń
  10. Do pasmanterii wybrałabym się osobiście i uświadomiła panią, że jeśli się nie zna(przyjmijmy taką wersję, by nie podejrzewać że zrobiła to z rozmysłem) to niech zmieni pracę. To szczyt bezczelności! Muliny może wykorzystasz na celinki, więc prezent od synusia nie pójdzie na marne.
    Podziwiam Twoje uszytki. Co prawda za ciężkich czasów(kolejkowych) sama szyłam sobie pościel, firany, zasłony(nawet z lureksu), ale teraz nie mam szczęścia do maszyn (a może maszyny do mnie), dlatego odpuściłam szycie.
    Życzę Ci wszystkiego najlepszego w 2018 roku:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze koty za płoty! Bardzo dobrze Ci idzie. Ja też chciałabym rozpocząć przygodę z maszyną do szycia ale ciągle odsuwa się to w czasie, więc może kiedyś..
    Prezenty Gwiazdkowe godne pozazdroszczenia, jednak najbardziej chwyta za serce gest synka:) Ale to co zrobiła pani sprzedająca to szczyt chamstwa! Jestem w szoku jak można tak postąpić wobec niczego nieświadomego dziecka byle tylko sprzedać towar!..

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow! zaskoczyłaś mnie tymi uszytkami, wyglądają ślicznie, a na szczegółach technicznych, to ja się nie znam;-) ciągle debiut szyciowy mam w planach.
    Prezent od synka bardzo wzruszający, Brawo dla Małego! A Panią z pasmanterii z pewnością bym odwiedziła i grzecznie uświadomiła, że z wielkim zaangażowaniem będziesz reklamować jej usługi gdzie tylko się da, facebook dziś bardzo nośny reklamowo;-) Serdeczności w Nowym Roku i dużo czasu na krzyżyki i nie tylko:-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękne woreczki!
    Ja też jestem za tym abyś porozmawiała z panią z pasmanterii.

    OdpowiedzUsuń
  14. Piękne początki! Ja niestety jakoś nie mogę zaprzyjaźnić się z moją maszyną. Wspaniałe prezenty zwłaszcza ten od synka. A zachowanie sprzedawczyni to szczyt bezczelności. Najlepszego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ktoś tu ma wolne chyba, bo patrzę, że tyle postów ominęłam :D
    Po pierwsze wzrusz nad synkiem....Pomijając wszystko i te babę i całą resztę to kochane masz dziecię :)
    Po drugie, to pięknie te szyjątka! ty zdolna dziewczyna jesteś (frywolitkę umiesz ;)) więc sobie dasz radę i z szyciowym wyzwaniem.
    Po trzecie- piękny urobek kołderkowy! Cudowne! Ależ dzieciaki będą zachwycone :D Brawo!
    Po kolejne to pięknieś powalczyła z ufokami :) Ja swoja wewnętrzną walkę nadal toczę :)
    No i gratki z okazji tak bogatego Mikołaja :) Czekam na pierwszą odsłonę fig :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Po pierwsze podziwiam zapał i klaskam w dłonie z zachwytu Twoich pierwszych szyciowych prac! Woreczki super!

    Po drugie-podziwiam wielkie serducho Twojego synka:)

    Po trzecie-żal babeczki z pasmanterii...klient nasz pan wiec raczej tam nie zawitasz ;)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń