Początkowo zrzucałam to na karb kiepskiej jakości kordonka, ale w końcu muszę spojrzeć prawdzie w oczy - wina leży po mojej stronie.. W dodatku koszmarnie poobcierany palec wskazujący od walki z zaciąganiem nitki też nie zachęca do częstego supłania...
Dobra, rozpoczęłam od narzekań, ale przecież ja się tak łatwo nie poddaję i w bólach, ale cosik na tą lekcję próbowałam przygotować :) Warstwy we frywolitce bardzo mi się podobają i wydaje mi się, że najlepiej prezentują się w biżuterii. Chyba dlatego sama ich do tej pory nie stosowałam, bo biżuterii nie robiłam raczej.
Spójrzcie TUTAJ jakimi pięknymi inspiracjami kusiła Renia!
Sięgnęłam znów po cienką złotą nitkę, z której powstały kolczyki na poprzednią lekcję ->Klik.
Tym razem chciałam z niej zrobić motylkowe kolczyki wg wzoru Kasi Niewczas - koleżanki z frywolitkowej grupy na FB.
Niestety, moje kolczyki nie bardzo przypominają te Kasi, a wszystko przez zbyt słabo zaciągnięte słupki - widać to szczególnie na łuczkach, które wyszły koślawe i jakby za duże :(
Dobra, z metalizowanego kordonka w ogóle ciężko się supła, więc postanowiłam spróbować jeszcze raz ze zwykłego. Tym razem proste warstwowe kwiatki - autorów pewnie jest wielu :P
Użyłam kordonka Lizbeth nr 20 w kolorze 124 - mercedes w opinii koleżanek frywolitanek :)
Niestety tu też wyszło nie tak jak być powinno, bo moje kolczyki nie są płaskie i jest to zapewne efekt zbyt słabo zaciągniętych kółeczek.. Wyszły takie "miseczki":
Cóż.. nie dość, że warstwowe to jeszcze 3D... ha, ha.. Ale nawet mi się podobają :))
Trudno, warstwy we frywolitce nie dla mnie i więcej prób nie będzie ;)
Do lekcji zgłaszam to co wyszło:
Nie wszystko nam wychodzi tak jakbyśmy tego chciały. Ale! Twoje kolczyki wyszły nie najgorzej :) a, problemów ze stawami nie mam o bagatelizować!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne są te kolczyki, przyznam - nie lubię różowego, ale w połączeniu z oliwką, bardzo, bardzo ładne.
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle jestem w szoku, te przedmioty (kolczyki, pierścionki) są takie drobniutkie, oczka maleńkie, no cóż u mnie to bez mikroskopu albo lupy co najmniej, by nie przeszło, majstersztyk!
Podziwiam Cię za ten metalizowany kordonek !Dla mnie on we frywolitce jest koszmarny do supłania.A kolczyki wyszły bardzo ładne /nie czepiaj się ich kochana -hi,hi/wszak jest to rękodzieło i nigdy nie będzie idealnie równe.
OdpowiedzUsuńTen kolorowy kordonek dla nmnie jest cudny.
Tak jak Ty deklaruję się nie powracać do frywolitki warstwowej.
Pozdrawiam
Prześliczne kolczyki, podziwiam za frywolitkę, dla mnie ona i szydełko to jakaś czarna magia ;)
OdpowiedzUsuńMożesz narzekać ile chcesz, ale dla mnie jesteś mistrzynią :). Gratuluję
OdpowiedzUsuńWażne że lekcja zaliczona . Nie zawsze wszystko musi sie udać. Choć jak dla mnie kompletnego laika frywolitkowego jest cudnie i ja tam nie widzę błędów:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna frywolitka.
OdpowiedzUsuńTo, co wyszło, wyszło super. Podobają mi się, choć kolczyków nie noszę.
OdpowiedzUsuńJa też trochę pomęczyłam się z tym warstwowym..., ale co poćwiczyłam, to moje, a co wyszło, to będzie na upominek.
Pozdrawiam ciepło.
Piękne kolczyki, a że mają maleńkie niedociągnięcia ?
OdpowiedzUsuńi mnie sie trafiają takie błędy, bo zazwyczaj za mocno zaciągam supełki:)
Mimo wszystko podziwiam zapał i nie lekceważ swoich stawów, zdrowie mamy tylko jedno.
Pozdrawiam serdecznie
Wiesz co? Aż mi żal, że nie noszę kolczyków! Cudne, piękne i wspaniałe! A ze stawami może warto wybrać się do lekarza? Przecież rękodzieło ma nam sprawiać przyjemność a nie ból.
OdpowiedzUsuńKasiu, dziękuję za maila :)
Podziwiam za wytrwałość, nie poddałaś się i zrobiłaś i co jak co ale te kwiatuszkowe kolczyki są śliczne :) Ja w ogóle bym tego nie potrafiła zrobić, więc podziwiam.
OdpowiedzUsuńŚliczne obie pary, a u mnie warstwy właśnie się nakładają, ale nie mam jakoś do nich przekonania;-) A co do bolących stawów, to dobrze znam te problemy, nie lekceważ tego problemu, zmiany zwyrodnieniowe stawów trudno cofnąć, wiem co mówię więc dmuchaj na zimne i marsz do lekarza! Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńPiękne frywolitki.
OdpowiedzUsuńKolczyki są cudne, Kasiu, szczególnie te kolorowe :-)
OdpowiedzUsuńA mnie się własnie, że podobają ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam frywolitkowe prace. Kolczyki piękne, zwłaszcza te kolorowe!
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie wiem co napisać, bo próby wyszły bardzo fajnie. Kwiatki-motylki są urocze i gdybyś nie napisała, że coś jest nie tak z łukami to bym nawet nie pomyślała, a metalizowana nitka jest bardzo trudna do pracy, bo delikatniejsza i mniej gładka. Jak dla mnie motylki śliczne, zapisane w kolejce do wypróbowania. Co do drugich kolczyków to są bardzo ładne i nie wiem dlaczego zrobiły się miseczki, bo u kółka i łuczki wyglądają dobrze. Może powinnaś dodać jeszcze jeden lub dwa płatki. Popatrzyłam u Reni i ona ma kwiatki ośmiopłatkowe. Tak czy owak, spróbowałabym uratować kształt, naciągnęła szpilkami i spryskała lakierem do włosów, powinno pomóc, przynajmniej na jakiś czas, znaczy do pierwszego zamoczenia. Praca bardzo ładna i widać zaangażowanie, więc jest super :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie Ci wyszły te kolczyki i w bardzo fajnych kolorkach:-)
OdpowiedzUsuńJak ja robiłam takiego kwiatka jak Twoje kolorowe, też mi się przy sześciu płatkach układał w miseczkę, dlatego zrobiłam siedmiopłatkowego:-) Może kiedyś jeszcze spróbujesz;-) Pozdrawiam cieplutko:-)
Piękne frywolitki.
OdpowiedzUsuńทาง เข้า D2BET
ผ่าน เว็บ B2BET